Archiwa tagu: hotel

Serce z plaży Afrodyty – Karina Kozikowska-Ulmanen

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 20.04.2023

Cykl wydawniczy: Serce z plaży Afrodyty 1
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 28 czerwiec 2022
ISBN: 978-83-7835-955-5
Liczba stron: 440

CYPRYJSKA PRZYGODA

Po powieść Kariny Kozikowskiej-Ulmanen sięgnęłam zachęcona opisem wydawcy zamieszczonym na okładce. Na krótko przed majówką potrzebowałam szczypty egzotyki, a Cypr nadal znajduje się na liście miejsc, które pewnego dnia postanowiłam odwiedzić. Wybierając książkę zdecydowałam się na audiobook czytany przez Sylwię Gliwę, która sprawiła, że z radością przeniosłam się do powieściowej rzeczywistości.

Studentka Kamila Kozak aplikuje na stanowisko pilota – rezydenta biura Fun Holiday i zostaje zakwalifikowana na kurs, który ma się odbyć na tunezyjskiej Dżerbie. Dziewczyna bez trudu zdaje egzamin i już tylko krok dzieli ją od egzotycznych podróży. Udaje jej się załatwić urlop dziekański i niebawem zostaje skierowana na ośmiomiesięczny pobyt na Cypr – do miejsca swojej pierwszej destynacji. Kamila bez problemu adaptuje się w nowej rzeczywistości, szybko nawiązuje znajomości oraz poznaje blaski i cienie swojego nowego zajęcia. Kobieta jest perfekcjonistką w swojej pracy, wydaje się być wręcz stworzona do tego zajęcia. Uwielbia oprowadzać wycieczki, pływać w rejsy z grupami, zawsze otwarta służy radą i pomocą oraz stara się aby urlopowicze jak najlepiej spędzili ten czas. I choć prawda o posadzie rezydenta obala popularny mit o wiecznych wakacjach w malowniczych zakątkach świata, Kamila srara się jak najowocniej wykorzystać podarowany jej czas. Cypr robi na niej ogromne wrażenie, ale to poznany na wyspie Piotr wywołuje u niej szybsze bicie serca…

„Serce z plaży Afrodyty” to cudowna opowieść, idealna na wajacje, ale także wówczas, gdy potrzebujemy po prostu odskoczni od codzienności lub dłuższej chwili relaksu. Dla mnie osobiście historia ta ma szczególny wymiar, gdyż jest swego rodzaju spełnieniem moich marzeń zarówno o pracy przewodnika turystycznego i rezydenta, jaki i o Cyprze, który ciągle jest gdzieś w moich dotąd niespełnionych planach.

Powieść Kariny Kozikowskiej-Ulmanen przepełniona jest egzotyką przeróżnych zakątków znanych najczęściej z programów telewizyjnych lub folderów turystycznych. Książka może być wspaniałym, nieszablonowym przewodnikiem, z którego możemy czerpać wiedzę o tym co warto zobaczyć, ale także stanowi zbiór informacji praktycznych i wskazówek, które można wykorzystać podczas podróży. Kamila bardzo interesująco i bez zbędnego przynudzania opowiada o historii odwiedzanych miejsc, podając też garść ciekawostek z nimi związanych. Idealnie pełni swoją rolę pilota-rezydenta tak, że momentami czułam się jakbym to ja była uczestnikiem odprowadzanej przez nią wycieczki. Podawane przez nią informacje nie są nachalne, ale przemyślane, odpowiednio wyważone i bardzo dobrze dopasowane do sytuacji.

Oczywiście poza typowo turystycznymi wątkami możemy przyjrzeć się bliżej pracy rezydenta, ale także poznać cypryjskie zwyczaje, dania regionalnej kuchni i zaznajomić się z grupą wspaniałych ludzi pracujących dla Fun Holiday, którzy mogą liczyć na swoją pomoc i wsparcie w każdej sytuacji. Autorka zadbała o właściwy klimat swojej opowieści. Historia jest lekka i słoneczna, wiele w niej humorystycznych momentów, ale nie brakuje też sytuacji poważnych, życiowych doświadczeń i sercowych rozterek. Niezaprzeczalnym plusem jest też zaskakujące zakończenie, którego zupełnie się nie spodziewamy.

„Serce z plaży Afrodyty” to debiut powieściowy Kariny Kozikowskiej-Ulmanen. Moim zdaniem książka jest rewelacyjna, interesująca, nietuzinkows i bardzo… egzotyczna. Tak jak Afrodyta potrafiła rozkochać w sobie każdego mężczyznę, tak Cypr rzuca swój urok na odwiedzających go turystów. Kamila zakochała się w tej wyspie, gdy tylko tam dotarła. Ja jestem zauroczona Cyprem od dawna i mam nadzieję wybrać się tam niebawem. Zapewniam, że jeśli sięgnięcie po tę książkę, to i Wy również znajdziecie się pod niezaprzeczalnym urokiem tej cudownej wyspy. Nie wierzycie?… Sprawdźcie sami.

DO CYKLU ZALICZAMY:

Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABECADŁO…
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Kiedy ślub? – Natasza Socha

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 24.03.2023

Wydawnictwo: W.A.B
Data wydania: 08 luty 2023
ISBN: 978-83-8318-322-0
Liczba stron: 320

SINGIELKA, CZY MĘŻATKA?

Ostatnią powieść Nataszy Sochy wybrałam sobie jako historię do poduszki, którą słuchałam przez kilka ostatnich wieczorów. Przyznaję, że książka „Kiedy ślub?” zainteresowała mnie i sprawiła, że z przyjemnością zanurzyłam się w powieściowej rzeczywistości. Żałuję tylko, że nie zdecydowałam się na tradycyjną wersję papierową, bądź ebooka, gdyż dziecinny i krzykliwy głos lektorki Joanny Derengowskiej nie bardzo mi pasował. Z czasem przyzwyczaiłam się do takiego sposobu ekspresji, ale mimo wszystko raczej odradzam wersję audio.

Natasza Socha podzieliła się z czytelnikami życiową opowieścią, która porusza emocje i zmusza do zastanowienia nad własnym życiem. Bez względu na to, czy jesteśmy szczęśliwymi singlami i nie w głowie nam wiązanie się z przysłowiową drugą połówką, czy wyznajemy tradycyjne podejście do życia z rodziną i dziećmi, na pewno odnajdziemy się w tej opowieści, która może być potraktowana jako wyznacznik naszych czasów.

Patrycja to zdeklarowana singielka, która odnosi sukcesy w pracy zawodowej. To influancerka spod znaku #, która jest szczęśliwa sama ze sobą. Na co dzień żyje mediami społecznościowymi i kompletnie nie widzi się w roli żony i matki. Kobieta w związku to jej zdaniem kura domowa. Otaczanie się ludźmi o podobnych poglądach tylko jeszcze mocniej utwierdza Patrycję w tym przekonaniu.

Maja jest coachem. Jej zadaniem jest motywowanie innych do działania, poszukiwanie potencjału i dobieranie jak najlepszych rozwiązań. Kobieta tęskni za posiadaniem własnej rodziny, choć do tej pory los nie był dla niej łaskawy. Jednak najbliżsi wciąż wywierają na nią presję. Dziewczyna z desperacją próbuje znaleźć kandydata na męża. Czy wyjazd służbowy do Kołobrzegu zaowocuje nową znajomością?

Warto zauważyć, że powieść „Kiedy ślub?” to lekka, zabawna i niebanalna historia obyczajowa w wakacyjnym klimacie, która idealnie wpisuje się w obecne czasy. Moda na bycie singlem, na życie bez rodzinnych zobowiązań to wyznacznik tej epoki i coraz więcej osób decyduje się właśnie na taki model życia. A tymczasem nawet najbardziej nieugięty i zdeklarowany pogląd może zostać bardzo łatwo pokonany przez miłość. Bo przecież los bywa przewrotny, a Amor tak trafnie wybiera i cel, i łuk.

Z drugiej strony nacisk ze strony rodziny i znajomych na nasze osobiste decyzje może być bardzo frustrujący i przynieść fatalne skutki. Czy zatem powinniśmy walczyć o własne zasady i przekonania, czy raczej iść za tradycją i wbrew sobie próbować sprostać oczekiwaniom otoczenia? Czy warto pisać dla siebie własny scenariusz?

Autorka bardzo umiejętnie nakreśliła sylwetki bohaterów. Postaci są nietuzinkowe, wyraziste, wywołują określone emocje i bardzo dobrze czujemy się w ich towarzystwie. Każdy jest prawdziwym indywidualistą z własnym bagażem doświadczeń i konkretnymi oczekiwaniami. Muszę przyznać, że miło byłoby mieć takie barwne grono znajomych.

Powieść obfituje w nieoczekiwane zwroty akcji, dodatkowo jesteśmy też zaskakiwani bardzo celnymi spostrzeżeniami i przemyśleniami o czasach nam współczesnych. Problemy z jakimi borykają się bohaterowie to po prostu samo życie. A nadmorski kurort w tle i misja ratunkowa dla jednego z kołobrzeskich hoteli zdaje się być idealnym dopełnieniem tej słodko – gorzkiej historii obyczajowej. Zapraszam zatem do lektury.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Pechowa dziewczyna – Weronika Karczewska – Kosmatka

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 26.03.2021

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 26 luty 2021
ISBN: 978-83-8219-232-2
Liczba stron: 366

POZNAJCIE BASIĘ…

Na powieść Weroniki Karczewskiej – Kosmatki „Pechowa dziewczyna” zdecydowałam się za sprawą Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Zainteresował mnie opis wydawcy zamieszczony na okładce i wydawało mi się, że historia ta idealnie trafi w mój gust czytelniczy. I choć fabuła zapowiadała się interesująco, książka okazała się sporym rozczarowaniem…

Basia otrzymuje od swojej ciotki propozycję pracy na stanowisku menedżera hotelu w Krakowie. Dziewczyna z radością przyjmuje ofertę, gdyż dzięki temu ma szansę wyrwać się spod kurateli nadopiekuńczej matki, sprawdzić się w nowym wyzwaniu oraz rozpocząć studia na kierunku hotelarstwa. Barbara ma obok siebie oddaną przyjaciółkę Sylwię, z którą razem przenoszą się do Krakowa. Ciotka przekazuje siostrzenicy zarządzanie interesem i od tej pory wszystkie obowiązki organizacyjne spadają na jej barki. Dzięki dobrej organizacji i wysokiej samodyscyplinie bohaterka świetnie sprawdza się na swoim stanowisku i, co bardzo istotne, praca sprawia jej ogromną przyjemność oraz daje satysfakcję. Życie osobiste Baśki również ulega zmianie. Przeświadczona o swoim życiowym pechu nie może trafić na godnego siebie faceta i jej związki z mężczyznami okazują się wielką klapą. Do czasu, gdy po takim trudnym rozstaniu na drodze Basi staje Maks – przystojny, konsekwentny mężczyzna, który uparcie i wytrwale poszukuje drogi do serca pechowej dziewczyny. Czy uda mu się rozkochać w sobie tę niezależną, zadziorną i zdecydowaną kobietę?…

Muszę przyznać, że mam duży problem z oceną tej powieści. Niestety, nie do końca trafiła ona w mój gust, spodziewałam się czegoś innego, ciekawszego i bardziej zaskakującego. Otrzymałam natomiast mocno średnią historyjkę o dziewczynie, która po pierwsze wmawia sobie i otoczeniu, że ma permanentnego pecha w życiu, po drugie wszelkie smutki i załamania topi w alkoholu i po trzecie sprawia wrażenie łatwej laski na jedną noc, chociaż marzy o uczciwym związku i prawdziwej miłości. Basia jest płytka, naiwna, irytująca, choć trzeba przyznać, że bardzo dobrze sprawdza się na swoim stanowisku, jest zdyscyplinowana, potrafi zarządzać ludźmi. W życiu prywatnym sama nie wie, czego chce, ucieka i wraca, chciałaby i boi się, zupełnie inaczej niż na płaszczyźnie zawodowej. Chwilami miałam wrażenie, że są to dwie kompletnie inne osoby. Maks z kolei bardziej dał się polubić, chociaż jego zachowanie momentami wydało mi się mocno naciągane. Przystojny policjant, dojrzały facet, konsekwentny i uparty, a jednak mięczak. I znów miałam wrażenie jakby to były dwie zupełnie różne osobowości. Spośród wszystkich bohaterów to Sylwia, przyjaciółka Basi, najbardziej przypadła mi do gustu i to ona wydała mi się najbardziej wiarygodna.

Sama konstrukcja powieści trochę mnie zaskoczyła. Po pierwszych dwóch rozdziałach wprowadzających autorka funduje nam spory przeskok w treści zaznaczając, że właśnie minął już cały rok w życiu bohaterów. Kompletnie mi to nie pasowało, co więcej… właśnie te pierwsze 12 miesięcy mogłyby dostarczyć mnóstwa ciekawych zdarzeń i sytuacji związanych z wdrażaniem się Basi w nowe zajęcie. Fajnie byłoby też poznać więcej historii z życia hotelu i jego gości. Natomiast pani Weronice chodziło przede wszystkim o pokazanie kontaktów damsko – męskich głównej bohaterki, jej porażek, wątpliwości oraz rzucania się w kolejny przypadkowy związek. To wszystko sprawiło, że historia okazała się bardzo odtwórcza, sztampowa, do tego trochę sztuczna i mało ciekawa. Nawet rodzinne sekrety, które niespodziewanie wychodzą na jaw nie podniosły jakoś znacząco zainteresowania.

Jak dla mnie była to książka na raz, do której na pewno już nie wrócę, ale której postaram się znaleźć nowy dom. Być może komuś innemu historia Basi bardziej przypadnie do gustu.