Mewy – Stanisław Goszczurny

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 26.05.2022

Cykl wydawniczy: Mewy 1
Wydawnictwo: Marpress
Data wydania: 21 kwiecień 2021
ISBN: 978-83-7528-210-8
Liczba stron: 328

SKOK W DOROSŁOŚĆ

Kiedy zupełnie przypadkiem zdecydowałam się na „Skrawek nieba” Stanisława Goszczurnego nie miałam pojęcia, że jest to druga część trylogii „Mewy”. Historia na tyle mi się spodobała, że postanowiłam poznać wcześniejsze wydarzenia dotyczące Zośki Zadory i jej spotkania z Kostkiem. Tym razem także zdecydowałam się na odsłuchanie audiobooka, ale niestety opowieść czytana przez Annę Próchniak nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Jakub Kamieński okazał się zdecydowanie lepszym lektorem.
Postanowiłam dowiedzieć się też więcej o autorze – pisarzu, publicyście i dziennikarzu marynistycznym Stanisławie Goszczurnym, który ma w swoim dorobku 27 książek. „Mewy” doczekały się nawet filmowej adaptacji, która powstała w 1986 r. w reżyserii Jerzego Passendorfera. Przyznaję, że wcześniej nie miałam o tym pojęcia.

Historia Zośki zaintrygowała mnie i bardzo chciałam poznać ją bliżej. Dziewczyna ucieka z domu od ojca alkoholika i matki, która zamiata brudy pod przysłowiowy dywan i wydaje jej się, że dba o córkę najlepiej jak potrafi. Zośka jedzie do Trójmiasta, gdzie pragnie rozpocząć nowe życie. Zatrzymuje się u koleżanki i tam poznaje grupę młodych ludzi, którzy proponują jej pomoc i możliwość łatwego zarobku. W ten sposób ścieżki Zosi splatają się z losami Kostka – cinkciarza, który zarabia duże pieniądze na przekrętach i handlu walutą. Środowisko marynarzy i obcokrajowców w gdańskim Nowym Porcie wydaje się być idealne do zdobywania łatwej kasy. Od tej pory życie naiwnej i prowincjonalnej dziewczyny nabiera rumieńców, a środowisko miejscowych „mewek” wykonujących najstarszy zawód świata jest jej coraz bliższe. Kostek staje się dla niej kimś więcej niż tylko kolegą z „pracy”. On jednak traktuje Zośkę jak jedną z wielu. Do czasu…

Cieszę się, że sięgnęłam po tę niewesołą opowieść, która przenosi nas w czasy ponurego PRL -u. Nie każdy autor miałby odwagę opisać tamte czasy z taką brutalną szczerością. A „Mewy” to, jak twierdzi sam Stanisław Goszczurny, nie tyle powieść, ale raczej reportaż, relacja o światku cinkciarzy, naciągaczy i tzw. mewek, czyli kobiet, które wykorzystują wszelkie swoje atuty, aby omamić mężczyzn i wciągnąć ich w swoją grę. Historia ukazuje smutną prawdę o młodej kobiecie z prowincji, która zmuszona przez okoliczności decyduje się na samotną walkę o przetrwanie i robi wszystko, aby przeżyć w brutalnym świecie podejrzanych interesów. Duże pieniądze kuszą, ale czy ich zarabianie naprawdę jest takie łatwe i bezproblemowe jakby się mogło z pozoru wydawać?…

Opowieść z jednej strony przeraża swoim realizmem, z drugiej zdumiewa i wzbudza współczucie. Bohaterowie są bardzo prawdziwi i nieprzerysowani. Ich determinacja w różnych trudnych momentach jest zaskakująca. Uczucie rodzące się pomiędzy Zośką i Kostkiem zostało niestety ukazane w nieciekawy sposób. Wiele w nim sztuczności i skrajnej naiwności, co zupełnie nie przystaje do autentyzmu pozostałych zdarzeń.

Muszę przyznać, że pierwsza część trylogii „Mewy” znacznie mniej mi się podobała. Buńczuczny i zarozumiały Kostek nie zyskał sobie mojej sympatii. Zdecydowanie wolę go w późniejszej odsłonie, jaką możemy obserwować w „Skrawku nieba”. Zośka natomiast irytowała mnie swoją skrajną naiwnością pozując na „głupiutką gąskę z prowincji”, a przecież jej decyzja o ucieczce z rodzinnego domu wymagała nie lada odwagi i była ogromnym wyzwaniem. Jakoś mi to wszystko do siebie nie przystawało.

Mam też spore zastrzeżenia do lektorki, która niestety niezbyt dobrze wczuła się w swoją rolę. Jest to chyba pierwsza historia, gdzie jestem zadowolona, że najpierw poznałam dalsze losy bohaterów zanim sięgnęłam po pierwszą część. Gdybym zachowała właściwą kolejność to najprawdopodobniej przebrnęłabym jedynie przez tom pierwszy.

Ciekawa jestem, czy tylko ja mam takie odczucia w kwestii tej książki i czy gdybym zrezygnowała z audiobooka na rzecz samodzielnej lektury, to opowieść bardziej by mi się spodobała. Co sądzicie?

TRYLOGIA OBEJMUJE:

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM; ABECADŁO…;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Ostatni dzień – Luanne Rice

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 23.05.2022

Tłumaczenie: Paweł Wolak
Tytuł oryginału: Last Day
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 18 maj 2022
ISBN: 978-83-287-2245-3
Liczba stron: 480

POPĘKANE ŻYCIE

Przeczytałam prawie wszystkie powieści Luanne Rice i bardzo się ucieszyłam gdy w zapowiedziach wydawnictwa Muza zobaczyłam kolejną książkę tej poczytnej amerykańskiej autorki. „Ostatni dzień” od razu trafił na półkę priorytetów czytelniczych i muszę powiedzieć, że naprawdę warto było sięgnąć po tę emocjonującą pozycję.

Akcja powieści została umiejscowiona w niewielkim nadmorskim miasteczku Black Hall w stanie Connecticut. Prowincjonalne, trochę niepozorne miejsce o niewątpliwym uroku, latem tętniące życiem z uwagi na przybywających tu na urlop turystów jest bezpieczną przystanią dla mieszkańców. Jednak w pewien lipcowy poranek spokój Black Hall zostaje zburzony przez brutalne morderstwo Beth Lathrop, uroczej kobiety, która była dla mieszkańców chodzącą dobrocią. Sprawa jest tym bardziej przerażająca, że wraz z matką traci życie jej nienarodzony synek Matthew. Detektyw miejscowej policji Connor Reid dokłada wszelkich starań, aby odnaleźć sprawcę. Pomaga mu w tym zdeterminowana siostra ofiary Kate Woodward. Obie bohaterki są właścicielkami znanej w Connecticut galerii sztuki, którą odziedziczyły po swojej babce. Handel cennymi obrazami oraz kolekcją rzeźb przynosi spore zyski, ale też wiąże się z pewnym ryzykiem… Zagadkowa śmierć Beth budzi wiele kontrowersji, tym bardziej, że nie jest to pierwsze tego rodzaju zdarzenie w rodzinie właścicieli galerii. Wraz z odkrywaniem kolejnych tajemnic i niespodzianek krąg podejrzanych stopniowo się zacieśnia, jednak rozwiązanie zagadki jest dla czytelnika sporym zaskoczeniem…

Uwielbiam Luanne Rice za jej niewątpliwy talent pisarski. Bohaterami książek są małe, prowincjonalne, senne z pozoru miasteczka Nowej Anglii, których mieszkańcy skrywają wiele tajemnic, a piękne, sielskie życie to tylko umiejętnie prowadzona gra pozorów. Zawsze kiedy wnikniemy głębiej w prywatne życie postaci, okazuje się, że idealna szklana tafla związku ma wiele rys i pęknięć, które na skutek pewnych okoliczności rozpadają się na milion kawałków. Tak jest i w tej powieści, gdzie luksusowe domy tworzą jedynie piękną scenerię dla mrocznej historii obniżającej brutalną prawdę o ludziach, miłości, przyjaźni i stracie.

Luanne Rice bardzo umiejętnie tworzy portrety psychologiczne swoich bohaterów. Potrafi wniknąć w głąb skomplikowanej ludzkiej psychiki, która zawsze kryje wiele niespodzianek. Intryga nakreślona przez autorkę wciąga czytelnika bez reszty. Zawsze mamy do wyboru kilka scenariuszy, z których każdy wydaje się być tak samo prawdopodobny, a mimo to ostateczne rozwiązanie zagadki zazwyczaj nas zaskakuje.

Pani Rice tworzy powieści wielowątkowe, które mają w sobie ogrom realizmu. Odnajdujemy w nich najczęściej przeróżne sylwetki charakterologiczne kobiet, które zazwyczaj muszą się zmagać z traumą i bólem po stracie kogoś bliskiego. Płaszczyzna obyczajowa umiejętnie połączona z kryminalną intrygą sprawiają, że lektura jest interesująca i trudno się od niej oderwać. Niebanalne wątki romansowe łagodzą opowieść dodając jej szczypty romantyzmu i są przysłowiową wisienką na torcie. Opisane zdarzenia wywołują emocje, a bohaterów albo lubimy i akceptujemy, albo nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego. Decyzja oczywiście należy do nas.

„Ostatni dzień” zawiera w sobie wszystkie wspomniane powyżej elementy. Zdziwił mnie jedynie fakt, że książka została zaklasyfikowana jako thriller. Moim zdaniem jest to niezwykle ciekawa, zastanawiająca, inteligentnie napisana powieść psychologiczno – obyczajowa z wątkiem kryminalnym i stanowi dodatkowo wspaniałą zachętę do tego, aby poznać bliżej pióro Luanne Rice i wpisać autorkę na listę swoich ulubionych pisarzy. Ja zrobiłam to już kilka lat temu, a Wy?

Za książkę dziękuję

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Skrawek nieba – Stanisław Goszczurny

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” –17.05.2022

Cykl wydawniczy: Mewy 2
Wydawnictwo: Marpress
Data wydania: 21 kwiecień 2021
ISBN: 978-83-7528-211-5
Liczba stron: 270

ZERWAĆ Z PRZESZŁOŚCIĄ

Niewielki skrawek nieba widziany przez zakratowane i zabite w części deskami okno więziennej celi to często jedyne marzenie skazanego, który odsiaduje zasądzony wyrok. „Skrawek nieba” to także tytuł powieści kryminalnej Stanisława Goszczurnego, która stanowi drugą część trylogii „Mewy”. Niestety nie czytałam tomu pierwszego i nie zdołałam bliżej poznać Zośki, której życie od dzieciństwa naznaczone było przez alkoholowe libacje ojca. Jej ucieczka do Gdańska wydawała się być jedynym sensownym rozwiązaniem. Tu, w Nowym Porcie, poznała Kostka – cinkciarza, który handlował walutą, robił ciemne interesy i obracał się w „szemranym” towarzystwie. Mimo, że sięgnęłam od razu po tom drugi, nie przeszkadzało mi to zbytnio w zrozumieniu sytuacji. Szybko też domyśliłam się powodów dla których główny bohater trafił do więzienia, a w miarę rozwoju wydarzeń potwierdziły się moje przypuszczenia.

W książce „Skrawek nieba” autor opowiada historię Kostka, który po odsiedzeniu wyroku wychodzi na wolność i próbuje rozpocząć nowe, normalne życie. Pragnie odszukać Zośkę i stworzyć z nią prawdziwy dom, ale czy po takich doświadczeniach porywczy młody mężczyzna ma jeszcze szansę na normalność?…
Dawni kumple nie dają o sobie zapomnieć, a niespłacone długi zaczynają ciążyć. Brak domu, brak pieniędzy, brak perspektyw i tylko marzenia, które wydają się odległe niczym lata świetlne… Na szczęście ścieżki Kostka zupełnie niespodziewanie krzyżują się z losami emerytowanego marynarza – Józefa Karasia, który ratuje chłopaka z opresji i wyciąga do niego pomocną dłoń, wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuje…

Stanisław Goszczurny pokazuje nam ponurą i smutną peerelowską rzeczywistość Trójmiasta, w której musi się ponownie odnaleźć ponownie ktoś, kto spędził ostatnie trzy lata za kratkami. Pozytywne nastawienie, szczere chęci i głowa pełna marzeń często niestety nie wystarczają, aby stawić czoła nowej rzeczywistości i odciąć się od złego środowiska oraz fatalnej przeszłości. Obraz wyłaniający się z tej historii jest posępny i przygnębiający, choć nie pozbawiony nadziei. Autor zaskakująco dobrze równoważy tę ponurą wizję poprzez barwne opisy otaczającej przyrody i miejsc, które mają w sobie pewną poetyckość i magię. Pan Stanisław ukazuje świat kontrastów, który jest jednocześnie bardzo autentyczny. Niemalże wiernie oddane realia tamtych „szarych” czasów uświadamiają nam, że jedynym jasnym punktem całej sytuacji jest pomocna dłoń drugiego człowieka i jego bezinteresowna dobroć. Jest to prawda uniwersalna i ponadczasowa, którą bez trudu odnaleźć możemy w każdym miejscu, każdym czasie i każdej rzeczywistości. Przenika stąd optymizm, nadzieja i wiara w człowieka, jego empatię, dobre serce oraz miłość bliźniego. Ważnym aspektem tej historii jest też wszechogarniająca samotność, która staje się udziałem niemal wszystkich bohaterów. Potrzeba kontaktu z drugą osobą stanowi podstawę życia. Bez tego nikt nie może być ani spełniony, ani szczęśliwy.

Sięgając po „Skrawek nieba” nie miałam pojęcia, że wyniosę z tej historii aż tak wiele. Opowieść zaskoczyła mnie autentyzmem, dojrzałością i mądrością życiową. Zawsze doceniam tych autorów, którzy zmuszają czytelnika do refleksji i starają się przekazać wartościowe treści „ukrywając” je gdzieś pomiędzy wierszami.
Wybierając „Skrawek nieba” spośród innych lektur zdecydowałam się na audiobook, z czego jestem bardzo zadowolona. Mogłam się dosłownie zanurzyć w tej opowieści, a stało się tak za sprawą fantastycznego lektora Jakuba Kamieńskiego. Poza autorem to właśnie pan Jakub przyczynił się do tego, że historia naprawdę mi się spodobała i z przyjemnością wysłuchałam jej podczas podróży.

TRYLOGIA OBEJMUJE:

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM; ABECADŁO…;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;