Archiwa tagu: zamek

Hotel spełnionych marzeń – Justyna Drzewicka

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 09.03.2024

Wydawnictwo: W.A.B
Data wydania: 18 maj 2022
ISBN: 978-83-280-9753-7
Liczba stron: 352
HOTELOWY ZAWRÓT GŁOWY

Tytułowy „Hotel spełnionych marzeń” to miejsce niezwykłe, obdarzone pozytywną energią, ale też obiekt, który spędza sen z powiek właścicielce i pracującym tam osobom. Anka w porozumieniu ze swoim narzeczonym Krzysztofem zdecydowała się kupić stary, dwunastowieczny zamek w Grodzisku, który można by określić jako ruinę z potencjałem. Miała być to świetna inwestycja, która zwróci się z nawiązką. Milionowe kredyty pozwoliły przygotować posiadłość dla turystów, jednak utrzymanie obiektu kosztuje, konserwator zabytków nie ułatwia sprawy, potrzeby są ogromne, zobowiązania trzeba spłacać, a rezerwacji jest niewiele. Na domiar złego Anka zostaje sama z problemem, gdyż Krzysztof to dupek i cwaniak, który, delikatnie mówiąc, nie widzi już dla nich wspólnej przyszłości. Kobieta jest załamana, gdyż firmie grozi bankructwo, a jej utrata wszelkich szans na szczęśliwe życie. Zdesperowana właścicielka poszukuje przeróżnych sposobów na zareklamowanie Grodziska i ściągnięcie do zamku kolejnych gości. Jest wśród nich starsze małżeństwo, które przed laty spędziło w Grodzisku podróż poślubną, jest joginka poszukująca tu czakramu czyli miejsca wysoce energetycznego, jest też pisarz, który cierpi na brak natchnienia i ma nadzieję odblokować swój umysł, są też miłośnicy pieszych wędrówek. Jednak to wszystko to jedynie kropla w morzu potrzeb…

Czy Anka znajdzie sposób na poprawę sytuacji? Czy uda jej się spełnić marzenia? Jakie niespodzianki przygotował dla niej los?

Powieść oczarowała mnie swoim klimatem. Stare zamczysko zamienione na hotel, w którym spotkać można prawdziwe indywidualności, naprawdę robi wrażenie. To idealne miejsce na jakiś wątek z dreszczykiem, który mógłby dodatkowo uatrakcyjnić fabułę.

Książka jest bardzo wdzięczna, ciepła i przyjemna w odbiorze. Opisana historia daje nadzieję i zaraża optymizmem. Pokazuje, że nawet z największych opresji można wyjść obronną ręką. Potrzeba determinacji, odwagi, kreatywności i… wsparcia przyjaciół. Taka jest Anka – potrafi zawalczyć o hotel i pracujących w nim ludzi, a tym samym o marzenia. Jest bardzo sympatyczna, jesteśmy w stanie wiele jej wybaczyć. Generalnie bohaterowie tej powieści to postaci charakterystyczne, które wzbudzają emocje – albo się ich lubi, albo nienawidzi. To prawdziwi ludzie z krwi i kości, których zachowanie nie jest sztuczne, czy wymuszone.

Autorka postawiła na ważkie kwestie takie jak determinacja w dążeniu do celu, odkrywanie swojej ścieżki w życiu, odzyskiwanie wiary w ludzi. Podjęła trudny wątek pacjentów onkologicznych, którzy za wszelką cenę starają się myśleć pozytywnie i uciekać śmierci. Miłość i przyjaźń to wartości nadrzędne. Wzruszamy się, uśmiechamy, czasem także przez łzy i bardzo mocno kibicujemy bohaterom. Justyna Drzewicka pisze barwnie, opisowo, z polotem. Bez problemu stajemy się niemymi uczestnikami powieściowej rzeczywistości, która pochłania nas bez reszty.

Zastrzeżenia mam jedynie do zakończenia. Jak dla mnie okazało się zbyt przewidywalne, poukładane i przesłodzone. Cieszę się, że autorka postanowiła podarować bohaterom odrobinę szczęścia w ich słodko – gorzkim życiu, ale oczekiwałam jakiegoś zwrotu, kulminacji, elementu zaskoczenia. A tymczasem finał pokrywa się w stu procentach z naszymi założeniami.

Jeśli macie ochotę na krótki pobyt w średniowiecznym zamczysku, które otoczy Was magią i prześle pozytywną energię, albo zechcecie odbyć ciekawe spotkania przy kawie lub wędrówki szlakiem dawnych wieków, to sięgnijcie po powieść Justyny Drzewickiej. Hotel spełnionych marzeń zaprasza o każdej porze roku.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM; ABECADŁO…
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Francuskie lato – Catherine Isaac

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” –15.05.2022

Tłumaczenie: Martyna Tomczak
Tytuł oryginału: You Me Everything
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 02 lipiec 2018
ISBN: 978-83-240-4767-3
Liczba stron: 384

ŻYCIE Z WYROKIEM

„Francuskie lato” Catherine Isaac to ciekawa opowieść psychologiczno-obyczajowa, która idealnie wpisuje się w letni, wakacyjny klimat, choć muszę powiedzieć, że jej lektura wzruszy i zaintryguje także o każdej innej porze roku.

Jessica jest samotną matką, która od pewnego czasu żyje z wyrokiem i zmaga się z przerażeniem i niepewnością co do swojej przyszłości. Na domiar złego jej dziesięcioletni syn William ma mierny kontakt ze swoim ojcem Adamem, który okazał się mężczyzną niedojrzałym i niegotowym do ojcostwa. Jednak odkąd Jess dowiaduje się, że jest nosicielką zmutowanego genu odpowiadającego za chorobę Huntingtona, postanawia zadbać o to, aby jej były mąż i ukochany syn nawiązali ze sobą jak najmocniejszą więź. Dlatego za namową rodziców wybiera się z dzieckiem na południe Francji, gdzie w urokliwym Chateau de Roussignol Adam prowadzi swój wymarzony hotel. Jest to prawdziwa turystyczna enklawa, w której na przyjezdnych czeka mnóstwo atrakcji i Jessica z Williamem zamierzają z nich w pełni korzystać. Te kilka wakacyjnych tygodni pozwala bohaterce złapać dystans do wydarzeń sprzed dziesięciu lat, ale jest też prawdziwą odskocznią od codziennych problemów. Tym bardziej, że oprócz Jess i Williama spędzają tu urlop również jej przyjaciele z czasów studenckich – singielka Natasza oraz małżeństwo Beth i Seb – małżeństwo z trójką żywiołowych dzieciaków . Każdy z bohaterów zmaga się że swoimi osobistymi problemami, jednak pobyt we Francji zdaje się mieć na wszystkich zbawienny wpływ. Jeśli jesteście ciekawi jakie atrakcje oferuje swoim gościom Chateau de Roussignol albo jakie niespodzianki spotkają Jess podczas tych wyjątkowych wakacji koniecznie sięgnijcie po książkę Catherine Isaac.

Autorka w znacznej mierze skupiła się na portretach psychologicznych bohaterów, ich rozterkach, przemyśleniach i uczuciach. Sporo miejsca poświęciła też podstępnej, nieuleczalnej i niestety dziedzicznej chorobie zwanej pląsawicą Huntingtona, która atakuje system nerwowy, doprowadza do nieodwracalnych zmian w mózgu i powoli, ale systematycznie wyniszcza ludzki organizm doprowadzając go do śmierci. Warto zgłębić tę wiedzę nawet wówczas, gdy nic nam nie dolega, nie jesteśmy nosicielami zmutowanego genu, ani nikt w naszej rodzinie nie był dotknięty tym okrutnym schorzeniem. Życie z wyrokiem nie jest sprawą łatwą, tym bardziej gdy na co dzień obserwuje się postęp choroby u własnej matki i ma się pod opieką dziecko, którego los jest tak samo niepewny. Jessica stara się możliwie jak najlepiej radzić sobie z tą świadomością, co nie znaczy, że nie dopadają ją chwile zwątpienia, rozgoryczenia i frustracji. Nie może jednak poddać się i załamać mając obok siebie nad wyraz inteligentnego i ciekawego świata Williama.

„Francuskie lato” zostało przyrównane do powieści Jojo Moyes, ja jednak byłabym bardziej ostrożna w wysuwaniu takich wniosków. Choć rzeczywiście miłośnikom prozy pani Moyes historia opowiedziana przez Catherine Isaac może się spodobać. Mamy tu z jednej strony wakacyjne romanse i piękne „okoliczności przyrody”, z drugiej zaś trudne tematy natury egzystencjalnej i traumę, która na zawsze naznaczyła losy bohaterów. Odniosłam wrażenie, że wątki romansowe pomiędzy letnikami zostały wprowadzone trochę na siłę i tak naprawdę niewiele wnoszą do całej historii. Mam tu na myśli przede wszystkim spotkania Jess z Charlesem.

Powieść napisana jest w prosty i przejrzysty sposób. Krótkie rozdziały i ciekawe dialogi sprawiły, że przeczytałam ją szybko i z zainteresowaniem. Wydarzeniom towarzyszą emocje, co w tego rodzaju literaturze jest kwestią priorytetową. Doceniam to, że autorka postawiła na szczerość i dojrzałość w kontaktach Jess i Williama, podobała mi się też wewnętrzna przemiana, jakiej w większym lub mniejszym stopniu podlegają bohaterowie tej powieści. Ich fikcyjny świat nosi znamiona realizmu, a to sprawia, że historia jest wiarygodna i zapada w pamięć. Ciekawy pomysł na książkę został interesująco zrealizowany, a potencjał w znacznej mierze wykorzystany. Jedynie zakończenie nie do końca mnie usatysfakcjonowało, zupełnie rozminęło się z moją wizją i okazało się bardziej przewidywalne.

„Francuskie lato” to moje pierwsze, naprawdę udane spotkanie z Catherine Isaac. Z przyjemnością sięgnę po każdą kolejną powieść autorki, także taką o wiośnie, jesieni, czy zimie. Zatem z niecierpliwością czekam na przekład „Messy Wonderful Us” lub „The World at My Feet”, albo… każdej następnej nowości i uśmiecham się szeroko do wydawnictw.

Jeśli lubicie poznawać różne życiowe zawirowania, na które po prostu nie mamy wpływu to „Francuskie lato” spełni te oczekiwania.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM; ZATYTUŁUJ SIĘ;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Kulturalna zawierucha – Grażyna Górnicka

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 16.10.2020

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 15 wrzesień 2020
ISBN: 978-83-8147-964-6
Liczba stron: 200

NIE DO WIARY!

„Kulturalna zawierucha” Grażyny Górnickiej, którą otrzymałam od serwisu nakanapie.pl to niepozorna książeczka licząca sobie niespełna dwieście stroniczek z intrygującą okładką oraz całkiem ciekawą i zabawną historią wewnątrz. Jej lektura nie zabierze dużo czasu, ale na pewno odpręży i zapewni sporo relaksu. Już na wstępie informuję, że warto po nią sięgnąć.

Aby uleczyć duszę po rozstaniu z mężczyzną Weronika decyduje się odwiedzić Barcelonę. Dziewczyna zatrzymuje się u swego dobrego przyjaciela Pere – muzyka jazzowego. Postanawia korzystać z życia i pięknej listopadowej pogody, która nie odbiega od naszego polskiego lata. Wkrótce Weronika poznaje przystojnego Manela, z którym Pere gra koncerty w kameralnym lokalu nieopodal centrum oraz jego charakternego chihuahuę o imieniu Chet. Już podczas pierwszego koncertu w Cultura Elitista bohaterka spostrzega dwa barokowe obrazy umieszczone na ścianie miejscowego wc. Okazuje się, że są to dzieła skradzione jakiś czas temu z zamku Grodno na Dolnym Śląsku. Od tego momentu dziewczyna nie spocznie, nim nie wymyśli sposobu na powrót obrazów na zamek. Pere, Manel i mały szczekliwy Chet gotowi są do pomocy i wielu poświęceń, aby spełnić zamierzenie przyjaciółki. Powstaje zatem misterny plan odzyskania dzieł sztuki. Czy będzie on skuteczny i co z niego wyniknie przeczytacie w książce.

„Kulturalna zawierucha” napisana została w formie wspomnień z „zakręconego” wyjazdu do Barcelony. Może posłużyć niczym osobliwy przewodnik w przemierzaniu uliczek katalońskiej stolicy. Podążając śladami bohaterki zawędrujemy do miejsc powszechnie znanych turystom, ale też do takich zupełnie nie odwiedzanych. Odkryjemy uroki tego zakątka Hiszpanii i zapragniemy osobiście odwiedzić Barcelonę. Razem z Weroniką, Perem, Manelem i Chetem będziemy się naprawdę świetnie bawić kombinując, knując intrygę i wprowadzając ten plan w życie.

Autorka wprowadziła do tej opowiastki dwie płaszczyzny zdarzeń, które na samym początku powodują spory mętlik. A to dlatego, że nagle i niespodziewanie pojawia się rozdział z wydarzeniami jakby z zupełnie innej epoki, który nie ma nic wspólnego z tym, o czym czytaliśmy wcześniej – zamek, biesiada, turniej rycerski. Z czasem jednak wszystko staje się coraz bardziej klarowne i zrozumiałe. Bohaterowie są ludźmi pozytywnie zakręconymi i nie sposób ich nie polubić. To osoby, z którymi można przysłowiowe konie kraść. Zostali bardzo dobrze dopasowani do ról, jakie przyszło im kreować. Są wspaniałymi przyjaciółmi, na których można liczyć dosłownie w każdej sytuacji.

Historia jest zabawna, wciągająca i naprawdę ciekawa. Napisana lekko i z humorem przenosi nas w świat zupełnie absurdalnych zdarzeń, a mimo to chcielibyśmy w tych zwariowanych okolicznościach jak najdłużej pozostać. Niestety wspomnienia Weroniki szybko dobiegają końca i w tym miejscu dopatruję się niewykorzystanego potencjału. Moim zdaniem bez trudu można byłoby te wątki nieco rozbudować, co wpłynęłoby jeszcze bardziej pozytywnie na odbiór całości.

Zaskoczył mnie finał tej historii, a dokładnie kilka ostatnich zdań, z których płyną same mądre wnioski, ponadczasowe wręcz przemyślenia. Wygląda to trochę tak, jakby nie do końca tu pasowały i były wciśnięte trochę na siłę. Zupełnie nie spodziewałam się takiej wymowy po tak niepozornej książeczce, choć na pewno są to słowa prawdziwe. Krótki fragment tego przesłania brzmi: „Odnajdź swoją pasję i realizuj ją. Ale nie dla kogoś. Dla siebie, bo jesteś tego wart.”

„Kulturalna zawierucha” to niewymagająca historia, która wniesie do naszego życia radość i uśmiech oraz pewne pozytywne wartości. Jej lektura sprawia dużo przyjemności. Warto po nią sięgnąć!