Archiwa tagu: Barcelona

Hiszpańskie love story – Natalia Sońska

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 27.09.2023

Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 28 czerwiec 2023
ISBN: 978-83-67727-46-4
Liczba stron: 328

ROMANTYCZNE WAKACJE W BARCELONIE

„Pozwól zabrać się w podróż do magicznej Barcelony, pachnącej słońcem i morską bryzą” Lepszej zachęty do sięgnięcia po powieść Natalii Sońskiej chyba nie mogłam sobie wymarzyć, więc zasiadłam na tarasie i wyruszyłam na wycieczkę do stolicy Katalonii, którą darzę szczególnym sentymentem.

„Hiszpańskie love story” to przyjemna letnia lektura osadzona w środowisku studenckim w pięknej i magicznej Barcelonie. Gloria, Julka, Kamil i Łukasz są grupą studentów z Polski, która przyjechała na wymianę w ramach programu Erasmus. W Barcelonie spędzili cały rok akademicki, zaprzyjaźnili z innymi studentami, poznali mnóstwo nowych ludzi. Czas jest jednak nieubłagany i pora wracać do kraju. Młodzież organizuje pożegnalną imprezę w klubie Los Locos przy plaży. Piękny wieczór, spokojne morze, dobra zabawa… Nic nie zwiastuje katastrofy. A jednak brawura i nieodpowiedzialność młodych mężczyzn doprowadzają do tragedii, która odbija się na życiu pozostałych osób.

„Hiszpańskie love story” to przyjemna, letnia, romantyczna historia naznaczona piętnem lekkomyślności i głupoty. Dość mocna i dosadna w swojej wymowie jest dla czytelnika przestrogą. Główni bohaterowie mimo młodego wieku są już ludźmi po przejściach. Każde dźwiga na swoich barkach jakiś ciężar i każde musi rozliczyć się z przeszłością. Autorka stworzyła interesujące charaktery, obdarzyła bohaterów bardzo różnymi osobowościami, często są to kompletne przeciwieństwa, które, jak wiemy, zazwyczaj się przyciągają.

Książka jest łatwa w odbiorze i ciekawa. Wydarzenia intrygują, choć bez trudu możemy rozszyfrować zamysł autorki. Miałam nadzieję, że finał mnie zaskoczy, ale niestety akcja potoczyła się dokładnie tak, jak się spodziewałam. Autorka skupiła się przede wszystkim na relacji Glorii i Filipa, bardzo dobrze oddała klimat wakacyjnego romansu. Gorące słońce, piękna plaża, surfowanie po falach i młodzi ludzie zafascynowani sobą, wolnością i życiem. Ja oczekiwałam trochę czegoś innego – niepowtarzalnej atmosfery samej Barcelony, jej tajemniczości, wąskich uliczek i zaułków, które przyciągają i jednocześnie budzą niepokój. Bardzo liczyłam właśnie na takie podejście do tematu, ale niestety w tej książce tego nie znalazłam. Jedna panorama miasta widziana z tarasu, choćby i najładniejsza, czy jedna wycieczka do parku, albo na plażę nudystów to jednak trochę za mało.

Pozostaje jeszcze kwestia rodziców Glorii, o których dużo się mówi i to zazwyczaj niezbyt pochlebnie, ale autorka nie dała im właściwie żadnej możliwości obrony. Liczyłam na jakąś konfrontację, albo choćby głos z ich strony, a tymczasem wątek ten pozostał gdzieś z boku, jakby pominięty i niedokończony. A szkoda, bo miło byłoby poznać przyczynę chłodnej relacji z córką także z ich strony. Wówczas nasza ocena nabrałaby obiektywizmu.

Historia opisana przez Natalię Sońską w „Hiszpańskim love story” pobudza wyobraźnię i daje nam zakosztować słonecznego hiszpańskiego lata. Książkę czyta się błyskawicznie. Opowieść na tyle mi się spodobała, że z przyjemnością wybiorę się na wycieczkę do Prowansji z „Francuskim love story” i do Rimini z „Włoskim love story”. Mam nadzieję, że i tutaj emocji nie zabraknie.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Kulturalna zawierucha – Grażyna Górnicka

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 16.10.2020

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 15 wrzesień 2020
ISBN: 978-83-8147-964-6
Liczba stron: 200

NIE DO WIARY!

„Kulturalna zawierucha” Grażyny Górnickiej, którą otrzymałam od serwisu nakanapie.pl to niepozorna książeczka licząca sobie niespełna dwieście stroniczek z intrygującą okładką oraz całkiem ciekawą i zabawną historią wewnątrz. Jej lektura nie zabierze dużo czasu, ale na pewno odpręży i zapewni sporo relaksu. Już na wstępie informuję, że warto po nią sięgnąć.

Aby uleczyć duszę po rozstaniu z mężczyzną Weronika decyduje się odwiedzić Barcelonę. Dziewczyna zatrzymuje się u swego dobrego przyjaciela Pere – muzyka jazzowego. Postanawia korzystać z życia i pięknej listopadowej pogody, która nie odbiega od naszego polskiego lata. Wkrótce Weronika poznaje przystojnego Manela, z którym Pere gra koncerty w kameralnym lokalu nieopodal centrum oraz jego charakternego chihuahuę o imieniu Chet. Już podczas pierwszego koncertu w Cultura Elitista bohaterka spostrzega dwa barokowe obrazy umieszczone na ścianie miejscowego wc. Okazuje się, że są to dzieła skradzione jakiś czas temu z zamku Grodno na Dolnym Śląsku. Od tego momentu dziewczyna nie spocznie, nim nie wymyśli sposobu na powrót obrazów na zamek. Pere, Manel i mały szczekliwy Chet gotowi są do pomocy i wielu poświęceń, aby spełnić zamierzenie przyjaciółki. Powstaje zatem misterny plan odzyskania dzieł sztuki. Czy będzie on skuteczny i co z niego wyniknie przeczytacie w książce.

„Kulturalna zawierucha” napisana została w formie wspomnień z „zakręconego” wyjazdu do Barcelony. Może posłużyć niczym osobliwy przewodnik w przemierzaniu uliczek katalońskiej stolicy. Podążając śladami bohaterki zawędrujemy do miejsc powszechnie znanych turystom, ale też do takich zupełnie nie odwiedzanych. Odkryjemy uroki tego zakątka Hiszpanii i zapragniemy osobiście odwiedzić Barcelonę. Razem z Weroniką, Perem, Manelem i Chetem będziemy się naprawdę świetnie bawić kombinując, knując intrygę i wprowadzając ten plan w życie.

Autorka wprowadziła do tej opowiastki dwie płaszczyzny zdarzeń, które na samym początku powodują spory mętlik. A to dlatego, że nagle i niespodziewanie pojawia się rozdział z wydarzeniami jakby z zupełnie innej epoki, który nie ma nic wspólnego z tym, o czym czytaliśmy wcześniej – zamek, biesiada, turniej rycerski. Z czasem jednak wszystko staje się coraz bardziej klarowne i zrozumiałe. Bohaterowie są ludźmi pozytywnie zakręconymi i nie sposób ich nie polubić. To osoby, z którymi można przysłowiowe konie kraść. Zostali bardzo dobrze dopasowani do ról, jakie przyszło im kreować. Są wspaniałymi przyjaciółmi, na których można liczyć dosłownie w każdej sytuacji.

Historia jest zabawna, wciągająca i naprawdę ciekawa. Napisana lekko i z humorem przenosi nas w świat zupełnie absurdalnych zdarzeń, a mimo to chcielibyśmy w tych zwariowanych okolicznościach jak najdłużej pozostać. Niestety wspomnienia Weroniki szybko dobiegają końca i w tym miejscu dopatruję się niewykorzystanego potencjału. Moim zdaniem bez trudu można byłoby te wątki nieco rozbudować, co wpłynęłoby jeszcze bardziej pozytywnie na odbiór całości.

Zaskoczył mnie finał tej historii, a dokładnie kilka ostatnich zdań, z których płyną same mądre wnioski, ponadczasowe wręcz przemyślenia. Wygląda to trochę tak, jakby nie do końca tu pasowały i były wciśnięte trochę na siłę. Zupełnie nie spodziewałam się takiej wymowy po tak niepozornej książeczce, choć na pewno są to słowa prawdziwe. Krótki fragment tego przesłania brzmi: „Odnajdź swoją pasję i realizuj ją. Ale nie dla kogoś. Dla siebie, bo jesteś tego wart.”

„Kulturalna zawierucha” to niewymagająca historia, która wniesie do naszego życia radość i uśmiech oraz pewne pozytywne wartości. Jej lektura sprawia dużo przyjemności. Warto po nią sięgnąć!

Diamentowy plac – Merce Rodoreda

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 10.08.2019

Tłumaczenie: Zofia Chądzyńska
Tytuł oryginału: La plaça del diamant
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 19 marzec 2014
ISBN: 978-83-7642-395-1
Liczba stron: 320

„Diamentowy plac” Merce Rodoredy od długiego już czasu znajdował się na liście moich czytelniczych priorytetów. Do poszukiwania tej książki skłonił mnie fragment opinii zamieszczony na okładce, w którym powieść hiszpańskiej pisarki porównana została do „Cienia wiatru” Zafona. Co więcej, autor tej wypowiedzi, iberysta i dziennikarz, przedstawił książkę jako jeszcze lepszą, dosłownie rozrywającą serce czytelnika na strzępy. Niestety… Zdumiewających tajemnic jakimi zachwyca się autor opinii specjalnie nie odkryłam, wielkie namiętności, które łączą bohaterów na początku historii bardzo szybko ustępują miejsca zwykłej prozie życia i jedynie zmagania z własnym przeznaczeniem faktycznie są dobrze pokazane. Magiczny klimat Barcelony lat 30-tych XX wieku jak pisze pan dziennikarz wcale nie wydaje się ani nastrojowy, ani niezwykły zważywszy na okoliczności. Walka o przetrwanie w mieście ogarniętym wojną domową, głód, rozpacz i śmierć dalekie są od piękna i nie mają z nim nic wspólnego. Nie mogę się zatem zgodzić z fragmentem opinii zamieszczonej na tylnej stronie okładki. Sama Barcelona lat 30-tych XX wieku, która zostaje wybrana na miejsce wydarzeń nie wystarczy aby szukać podobieństw w dwóch tak różnych powieściach.

„Diamentowy plac” to powieść o wzniosłej miłości, która szybko przegrywa z prozą życia, o niespełnionych obietnicach, determinacji i próbie przetrwania na przekór wojnie i pomimo wszystko. Natalię i Quimeta połączyło nagłe, wielkie uczucie, namiętność, która wkrótce po ślubie powszednieje i zamienia się w zwyczajną codzienność. Remont mieszkania, dwoje małych dzieci, coraz gorsza sytuacja materialna i wreszcie niepokoje społeczne, rewolucja, nędza i głód zmuszają do nieustannej walki o przetrwanie swoje i rodziny.
każdy kolejny dzień.
Autorka dobrze nakreśliła realia tamtych niespokojnych dni. Opisy, miejscami naturalistyczne, mocno oddziałują na naszą wyobraźnię. Wydarzenia wzbudzają skrajne emocje i czujemy się nimi w jakimś stopniu omotani. Wkraczamy w życie bohaterów i razem z nimi znosimy trudy rewolucji. Powieść ma w sobie wiele autentyzmu. Dzięki niej możemy poznać również hiszpańską kulturę, pewne zwyczaje i obrzędy. Postawy bohaterów są wiarygodne, cechuje je duża różnorodność. Książka nie jest wymagająca, dobrze się ją czyta. Z ciekawością i zainteresowaniem śledzimy niełatwe koleje losów hiszpańskich bohaterów.

Gdybym miała próbować zestawić „Diamentowy plac” z jakąś inną powieścią i doszukiwać się podobieństw to zamiast „Cienia wiatru” wybrałabym raczej „Ptaśka” Williama Whartona. Obraz gołębnika w domu Natalii i Quimeta i ptaki, które dosłownie zamieszkały z bohaterami przywodzi mi na myśl Ptaśka pragnącego upodobnić się jak najbardziej do ptaków.
Powieść Merce Rodoredy wywarła na mnie spore wrażenie, ale pozostawiła po sobie także pewien niedosyt. Może gdybym nie sugerowała się opinią zamieszczoną na okładce moje rozczarowanie byłoby mniejsze. A tak… Otrzymałam historię, której kompletnie się nie spodziewałem i to jest duży plus. Jest to historia uniwersalna, skierowana do dorosłego czytelnika, którą warto poznać. Nie należy się jednak w żaden sposób sugerować sugestiami.