Archiwa tagu: poezja

Gwiazdy z papieru – Kaja Kowalewska

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 06.03.2023

Wydawnictwo: Chaos Artistic Laboratories
Data wydania: 01 grudzień 2022
ISBN: 978-83-966493-5-5
Liczba stron: 342

„ŻADNEJ GWIAZDY NIE KUPISZ. GWIAZDY NOSISZ W SOBIE.”

„Weź kartkę, wytnij z niej gwiazdę i zapisz życzenie. Spełni się. Ja w to wierzę. Nie ma nic piękniejszego od gwiazd z papieru, bo przelewamy na nie duszę i serce. Zapisujemy na nich siebie.”

Powieść Kai Kowalewskiej przekonuje, że marzenia mają nieprawdopodobną moc kreowania rzeczywistości. Doświadczyli tego bohaterowie książki „Gwiazdy z papieru” – Luna, Asteria, Andrea, czy Leon. Każde z nich niesie na swoich barkach jakieś brzemię, ciężki bagaż doświadczeń, któremu trudno sprostać. Na codzień nie opuszcza ich poczucie winy i wyrzuty sumienia, mierzą się z brakiem akceptacji, niskim poczuciem własnej wartości oraz obawą przed odrzuceniem. Pragną miłości, ciepła, zrozumienia i aby sprostać problemom tworzą we własnej wyobraźni namiastkę szczęśliwego życia. Zakładają maski i uciekają w iluzoryczny świat niespełnionych pragnień mając nadzieję, że w ten sposób blizny ulegną zatarciu, będą mniej dotkliwe, mniej bolesne, a lęki zostaną pokonane, bądź oswojone.

W świat młodych bohaterów wkracza Stefan Śnieg – starszy człowiek, który „choruje na przeczucia”, wyjątkowy zegarmistrz nazywany przez okolicznych mieszkańców zbieraczem czasu. On też mierzy się ze swoim przeznaczeniem – niespełnioną miłością do Stelli. Niestety mężczyzna nie jest w stanie zapobiec złym przeczuciom, które go nawiedzają. Nie może zatrzymać uciekających sekund, minut i godzin lub cofnąć czasu. Jedyne co mu pozostaje to stawić czoła problemom i pomóc zmierzyć się z nimi imnym osobom…

„Gwiazdy z papieru” to opowieść, która spodobała mi się od pierwszych stron. Osobliwa, nieoczywista, magiczna historia utrzymana w klimacie baśni, ułudy mocno przemawia do wyobraźni czytelnika. Powieściowa rzeczywistość uzupełniona o fragmenty pamiętnika, cytaty tekstów piosenek, czy fragmenty poezji sprawiają, że z przyjemnością unosimy się wśród gwiazd, w baśniowej, magicznej krainie. Do tego cudownego iluzorycznego świata marzeń i niespełnionych pragnień przedostaje się brutalna prawda o smutnej codzienności. Z wyimaginowanego świata fantazji z całą jaskrawością wyłania się przedmiotowość, materializm, roszczeniowe podejście do życia, w którym jest tylko coś za coś oraz ogólna bieganina i brak czasu dla drugiego człowieka.

Kaja Kowalewska w przepiękny poetycki sposób przekazuje emocje, często te najtrudniejsze, najbardziej bolesne. Czasem korzysta z dosadnych słów, ale są one zawsze adekwatne do opisywanej sytuacji. Znajdziemy tu smutek, nostalgię, rozpacz i tęsknotę, ale są też momenty szczęścia, radości i spełnienia. Język jest bardzo sugestywny, obrazowy i mocno działa na wyobraźnię. Pomimo swojego magicznego charakteru historia jest bardzo autentyczna, przepełniona mądrymi przesłaniami na temat życia, miłości, szczęścia i marzeń. Wiele z nich sobie wynotowałam, gdyż okazały się tak trafne i prawdziwe, że warto je zapamiętać.

Przemówiły do mnie bardzo fragmenty dotyczące drzewoterapii, która wycisza i przynosi ukojenie. Jak czytamy w powieści przytulanie się do drzew podnosi poziom oksytocyny, serotoniny i dopaminy. Dzięki temu koi nerwy i redukuje stres oraz pomaga uwolnić się od złych myśli. Myślę, że warto spróbować.

Powieść Kai Kowalewskiej idealnie trafiła w mój gust czytelniczy. Jestem nią oczarowana, a nawet zachwycona. Piękna okładka, śliczne wstępy do każdego rozdziału, poetycki język, urzekająca treść i wiele życiowej mądrości sprawiają, że „Gwiazdy z papieru” na pewno pozostaną na długo w mojej pamięci.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Domek nad morzem – Maria Ulatowska

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 30.04.2019

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 04 październik 2011
ISBN: 978-83-7648-940-7
Liczba stron: 376

„Domek nad morzem” Marii Ulatowskiej to powieść, która od bardzo długiego czasu znajdowała się na liście moich priorytetów czytelniczych. Bardzo się cieszę, że po kilku latach w końcu udało mi się po nią sięgnąć. A wiecie dlaczego?… Bo jest to opowieść o trudach życia, często smutnej i skomplikowanej codzienności oraz o marzeniach, które czasem potrafią się spełniać tak po prostu, pomimo wszystko.

Już od najmłodszych lat każdy z nas posiada jakieś marzenia. W sercu człowieka czy to małego, czy dużego drzemią pragnienia, do których mniej lub bardziej świadomie stara się dążyć. Marzymy o pieniądzach, ciekawej popłatnej pracy, czasem o sławie, podróżach do ciekawych miejsc albo po prostu o czymś bardziej zwyczajnym jak nowa rzecz lub upragniony przedmiot. Ewa – główna bohaterka powieści Marii Ulatowskiej marzy przede wszystkim o własnym domku nad morzem i córeczce. Chciałaby też zostać pisarką, bo od dziecka uwielbia przelewać swoje myśli na papier. Niestety w jej pogmatwanym życiu nie było ani możliwości, ani specjalnie czasu na spełnianie własnych pragnień. A jak wszyscy dobrze wiemy marzeniom trzeba dopomóc, aby mogły się ziścić. Los jednak bywa przewrotny, czasami postanawia zadecydować za nas i nie zawsze spełnia nasze życzenia tak, jak tego oczekujemy.

Jeśli macie ochotę poznać Ewę i przekonać się jakie niespodzianki przygotowało dla niej życie to zapraszam serdecznie do przeczytania „Domku nad morzem”. Jeśli myślicie o podróżowaniu do różnych zakątków Polski od morza aż po góry to wybierzcie się na tę wycieczkę wraz z Ewą. Jeśli chcecie zobaczyć jak ciekawie autorka odmalowała słowem życie w Warszawie na przestrzeni pół wieku poczynając od wczesnych lat powojennych to ta powieść spełni Wasze oczekiwania. A może marzycie o pięknej poezji Gałczyńskiego w osobliwym i intrygującym wydaniu… – to wszystko znajdziecie właśnie w książce Marii Ulatowskiej.

„Domek nad morzem” to słodko – gorzka opowieść, w której dominuje nuta goryczy. Historia ta nie jest jednak pozbawiona nadziei, bo ta przecież umiera ostatnia, a optymistyczna wymowa całości przywraca wiarę w ludzi i we wszystko to, co dobre. Książka zainteresowała mnie ciekawą fabułą i nie mniej interesującymi wydarzeniami, od których trudno się oderwać. Sporo w niej lokalnego kolorytu, który bardzo cenię sobie w powieściach czy to kryminalnych, czy obyczajowych, czy opartych na prawdziwych wydarzeniach. Pani Marii udało się dobrze odtworzyć klimat PRL-u zwracając uwagę na wiele szczegółów charakterystycznych dla tamtych czasów. Stąd też powieść ma w sobie wiele autentyzmu, a bohaterowie są wiarygodni i dobrze dopasowani do opisywanej epoki. Ponieważ jest to chyba szósta powieść autorki, jaką miałam przyjemność przeczytać, zdążyłam się już przyzwyczaić do charakterystycznego stylu pisarskiego pani Marii i nawet go polubić. Książkę czytało mi się bardzo dobrze i dość szybko, więc myślę, że i Wam lektura zajmie najwyżej dwa – trzy wieczory. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z wyboru „Domku nad morzem”, bo któż nie lubi czytać o marzeniach, które naprawdę chcą się spełniać.