Archiwa tagu: tolerancja

Altanka pod magnolią – Sandra Podleska

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 10.09.2023

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 28 czerwiec 2023
ISBN: 978-83-8280-761-5
Liczba stron: 368

SERCE MATKI

Ostatnio skusiłam się na powieść Sandry Podleskiej „Altanka pod magnolią”, która oczarowała mnie śliczną okładką oraz intrygującym opisem wydawcy. Kiedy dowiedziałam się, że główna bohaterka nosi moje imię wiedziałam, że jest to opowieść, obok której nie mogę przejść obojętnie. Co więcej…, bardzo szybko okazało się, że styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu i z niecierpliwością czekałam na rozwój wydarzeń.

Monika nie może pogodzić się ze stratą córeczki, która ginie pod kołami samochodu. Od tego tragicznego dnia minęły już trzy lata, a serce matki wciąż krwawi. Małżeństwo Moniki i Alka nie przetrwało tej trudniej próby. Bohaterowie wciąż mierzą się z poczuciem winy, wyrzutami sumienia i tęsknotą, która rozrywa serce. Żeby dać sobie szansę na nowy początek Monika przeprowadza się na obrzeża Wroclawia. Kobieta rzuca się w wir pracy. Jako ilustratorka książek i czasopism bierze mnóstwo zleceń aby w ten sposób zagłuszyć myśli i stępić ból. Pomaga jej też osobliwa korespondencja. Monika pisze przepiękne, wzruszające i bardzo osobiste listy do swojej ośmioletniej nieżyjącej córeczki, w których zwierza się ze swoich obaw, leków, bólu i cierpienia. Ta wyjątkowa korespondencja przepełniona jest miłością i tęsknotą, ale także spełnia terapeutyczną rolę.

Czy Monika znajdzie w sobie siłę aby otworzyć się na świat i ludzi przeczytacie w tej wzruszającej i emocjonującej książce.

Motyw matki, która musi zmierzyć się z traumą po śmierci dziecka i nauczyć się żyć na nowo jest często podejmowany w literaturze. Byłam bardzo ciekawa w jaki sposób Sandra Podleska podejdzie do tego tematu i czy uda jej się zawrzeć w tej historii coś nowego, zaskakującego, coś, co mnie zaintryguje. Okazuje się, że pomimo popularnego tematu autorce udało się wnieść do tej historii pewną świeżość, dzięki czemu opowieść staje się niebanalna i na swój sposób niezwykła.

Sandra Podleska idealnie połączyła zwyczajne, codzienne życie z ważką problematyką określaną często tematami tabu, trudnymi emocjami i ciekawymi wydarzeniami. Udało jej się stworzyć nostalgiczny klimat z małą nutką melancholii, który idealnie współgra z zaproponowaną fabułą. Z drugiej strony całość przepełniona jest emocjami, które sprawiają, że łezka kręci się w oku. Autorka bardzo umiejętnie stopniuje napięcie. Wprost nie mogłam się doczekać, kiedy przeszłość związana z wypadkiem przestanie być dla czytelnika tajemnicą. Z drugiej jednak strony żałuję, że temat podobieństwa dwóch dziewczynek nie został rozwinięty, a przecież mogłaby się kryć za tym jakaś ciekawa tajemnica.

Bardzo podobały mi się kreacje bohaterów o różnorodnych charakterach i osobowościach. Wszyscy doświadczeni przez życie, z pewnym bagażem doświadczeń intrygują i sprawiają, że mamy ochotę się z nimi zaprzyjaźnić. Postaci są wiarygodne i bardzo dobrze wpisują się w opisywane zdarzenia.

„Altanka pod magnolią” to opowieść o traumie, wybaczeniu, nadziei i miłości, ale także o tolerancji i akceptacji szczególnie wobec osób z odmienną orientacją. To mądra i niezwykle interesująca książka, z której możemy wynieść wiele ciekawych przemyśleń na temat blasków i cieni codziennego życia. Autorka pisze ciekawie i z polotem. Plastyczny język, dopracowany styl i duża dbałość o szczegóły sprawiają, że od książki trudno się oderwać. Skończywszy lekturę tej powieści od razu nabrałam ogromnej ochoty na wszystkie pozostałe opowieści autorki. Jestem pod wrażeniem i mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Fatalne kłamstwo – Valerie Keogh

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 14.04.2021

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 23 marzec 2021
ISBN: 978-83-287-1619-3
Liczba stron: 304

PUSZKA PANDORY

Zawsze chętnie sięgam po powieści nowych autorów mając nadzieję, że pisarz będzie w stanie czymś mnie zaskoczyć. Taka nuta niepewności i oczekiwania towarzyszyła mi podczas lektury książki „Fatalne kłamstwo” Valerie Keogh, tym bardziej, że powieść została określona przez wydawcę wstrząsającym thrillerem psychologicznym.

Trzy przyjaciółki z czasów studenckich po dwudziestu latach nadal są sobie bliskie, choć ich kontakty nie są już tak częste jak dawniej. Beth pracuje w policji w wydziale Gwałtów i Poważnych Przestępstw Seksualnych, Joanne prowadzi własną działalność w dziedzinie rozrywek korporacyjnych, co przynosi jej bardzo wysokie dochody. Megan natomiast pracuje dla Koronnej Służby Prokuratorskiej w Londynie. Każda z nich to prawdziwa indywidualistka. Kobiety różnią się niemal wszystkim: charakterami, temperamentem, sposobem patrzenia na świat, ale także wyglądem i stylem ubierania się. Ale jest coś, co je łączy – pewne zdarzenie sprzed dwudziestu lat. Na zakończenie studiów dziewczyny wybrały się do Capel-le-Ferne na dwudniowy wypad, który naznaczył na zawsze życie każdej z nich. Wszystko, co wydarzyło się później w jakimś stopniu było uwarunkowane tamtymi fatalnymi wydarzeniami i wpłynęło na życiowe decyzje każdej z kobiet…

Valerie Keogh stworzyła bardzo interesującą historię, mocno „pokręconą” w pozytywnym tego słowa znaczeniu, która sprawia, że z zainteresowaniem śledzimy kolejne wydarzenia. Kłamstwo, goni kłamstwo, a próba wyjaśnienia pewnych okoliczności doprowadza do uruchomienia całej machiny zdarzeń. To taka puszka Pandory ujawniająca kolejne niezbyt przyjemne i zadziwiające niespodzianki oraz prowadząca w efekcie do zaskakującego zakończenia.

Powieść została zaklasyfikowania do gatunku thriller psychologiczny, ale moim zdaniem brakuje tu napięcia, grozy, niepokoju, a akcja toczy się dość powoli. Elementy stricte kryminalne schodzą jakby na dalszy plan, a płaszczyzna psychologiczna zdecydowanie wysuwa się na czoło. Bohaterki mają dość złożone osobowości, a ich gra aktorska i umiejętności manipulowania faktami są momentami zdumiewające. Co prawda mój stosunek do postaci jest bardzo neutralny, z żadną nie udało mi się zaprzyjaźnić, ani żadnej polubić, ale każda z nich wzbudza mój podziw w niektórych kwestiach. Beth zaimponowała mi swoim oddaniem jeśli chodzi o ściganie zwyrodnialców, choć oczywiście nie pochwalam przekraczania uprawnień. Joanne zaskarbiła sobie moje uznanie tolerancją i tym, że potrafiła zaoferować dziewczynom prawdziwą przyjaźń, a Megan z kolei zaimponowała mi swoją wytrwałością w dążeniu do realizacji zamierzeń. Z drugiej jednak strony wszystkie trzy drażniły mnie indolencją i głupotą. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że kobiety mające do czynienia ze światem przestępczym są tak mało spostrzegawcze i nie potrafią wyciągać wniosków.

Lektura tej powieści sprawiła mi przyjemność, ale pozostawiła też całkiem spory niedosyt. Gdyby miała być to powieść psychologiczno-obyczajowa, to myślę, że byłabym bardziej usatysfakcjonowana. Nie oczekiwałabym genialnego thrillera z zawoalowaną siecią intryg i napięciem sięgającym zenitu, choć z radością przyznaję, że samo zakończenie to niemal mistrzostwo świata. Niestety dreszczyka trochę mi zabrakło, a i odbiór emocji również był średni. Jeśli macie ochotę na interesującą historię z tajemnicami i kłamstwami, które mogą niszczyć życie to sięgnijcie po „Fatalne kłamstwo”. Nie oczekujcie jednak elektryzującego dreszczowca, bo będziecie rozczarowani.

Za książkę dziękuję wydawnictwu