Archiwa tagu: pierniki

Światełko w oknie – Magdalena Kordel

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 31.01.2024

Cykl wydawniczy: Miasteczko 4
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 06 listopad 2023
ISBN: 978-83-240-6787-9
Liczba stron: 448

ŚWIATEŁKO, KTÓRE ROZJAŚNIA MROK

Styczeń zakończyłam z zimowo – świąteczną opowieścią Magdaleny Kordel „Światełko w oknie”. Jak tylko udało mi się upolować ten tytuł w formie ebooka, od razu zasiadłam do lektury. Stęskniłam się już za Klementyną, Dobrosią, pogubioną Agatą i pozostałymi mieszkańcami Miasteczka – wyjątkowej miejscowości w Beskidzie Niskim, która zaprasza każdego na choćby krótką wizytę. W tym niezwykłym otoczeniu życie płynie swoim torem, a przygotowania na święta Bożego Narodzenia nabierają szczególnego charakteru.

Już od jesieni cukiernia Klementyny przeżywa prawdziwe oblężenie, gdyż mieszkańcy z dużym wyprzedzeniem zamawiają pierniki i inne świąteczne wypieki. Wszystko musi być gotowe na połowę grudnia, tak, aby każdy na czas otrzymał swoje słodkości. Właścicielka kawiarenki jest mistrzynią w tworzeniu piernikowo-marcepanowych domków, chatek, figurek i scenek, które potem przez okres Bożego Narodzenia zdobią wystawy sklepików i są dekoracją domów. W tym roku jednak Klementyna ma poważny problem. Cierpi na brak natchnienia, które jest niezbędne przy wyrabianiu ciasta i dekorowaniu piernikowych cudeniek. Dopiero przyjazd Kornelii i jej trzech córek – nastoletniej Basi i dwóch 5-letnich bliźniaczek – Emilki i Amelki napędza Tyśkę do działania. Klementyna musi przygotować lokum dla przyjezdnych, zapewnić zajęcie Nelii i spowodować, by kobieta nie miała czasu na rozpamiętywanie i pogrążanie się w żałobie. Dla nowych lokatorek mieszkania na piętrze pobyt wśród życzliwych osób staje się początkiem zmian po tragedii, która spotkała je prawie trzy lata temu…

„Światełko w oknie” to kolejna wizyta w Miasteczku i kolejna niezapomniana opowieść. Zawsze gdy decyduję się na odwiedziny u Klementyny, Dobrosi i babki Agaty to najchętniej w ogóle bym stamtąd nie wracała. Zapewne tak też stanie się z nowymi bohaterkami – Kornelią i jej córeczkami, które szybko odnajdą tu swoje miejsce. Magdalena Kordel przepięknie splotła ze sobą dwie odrębne historie dając im wspólny, nowy początek. I to preludium do dalszego życia po stracie w przypadku Nelii i dziewczynek maluje się bardzo obiecująco.

Powieść ma w sobie wiele ciepła, wrażliwości i zwyczajnej ludzkiej dobroci. Wokół różowej kamienicy z wyjątkową cukiernią kręci się wiele osób, nikomu nie grozi nuda, czy brak zainteresowania. W tym pozornym chaosie jest metoda i trzeba zauważyć, że bohaterowie powieści świetnie się w nim odnajdują. Każdy znajdzie tu otwarte serce i pomocną dłoń. Towarzystwo mieszkańców Miasteczka relaksuje i działa kojąco na duszę. Rezolutna i śmiała Dobrosia, czuwający nad wszystkimi doktor Piotruś, przekomarzające się seniorki – Stara Anna i Pogubiona Agata wprowadzają tyle humoru i radości, że nawet największe problemy nabierają zupełnie nowego wymiaru.

Powieść jest niezwykle optymistyczna i choć dotyka tematów trudnych, ociera się o depresję, smutek i zwątpienie, to stanowi skuteczne lekarstwo na wszelkie zgryzoty. Miasteczko jest jednym z niewielu miejsc, które niczym najlepsze sanatorium leczy duszę, wskazuje drogę i rozpala światełko, które rozprasza mrok. Warto tam zajrzeć i skorzystać z takiej wyjątkowej terapii.

Mam nadzieję, że już niedługo Magdalena Kordel zaproponuje nam kolejną wizytę w różowej kamienicy przy rynku. Pamiętajcie, że nie musicie czekać do świąt. Do Miasteczka można się tam wybrać o każdej porze roku.

CYKL „MIASTECZKO” OBEJMUJE:

Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABECADŁO…;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

 

Szczęście z piernika – Tomasz Betcher

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 19.05.2023

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 13 listopad 2019
ISBN: 978-83-280-7149-0
Liczba stron: 352

PIERNIKOWY ZAWRÓT GŁOWY

„Szczęście z piernika” to już trzecia książka Tomasza Betchera, którą miałam przyjemność przeczytać w ciągu ostatnich dwóch miesięcy i zarazem kolejna świetna historia, obok której nie można przejść obojętnie. Uwielbiam takie nastrojowe, ciepłe opowieści, które pomimo, że przenoszą nas w okołoświąteczny czas, to idealnie spełniają swoją pokrzepiającą rolę także w pozostałych porach roku.

Pierniki w tytule powieści od razu przywodzą na myśl Toruń i rzeczywiście fabuła książki związana jest z miastem Kopernika. Opisy są tak sugestywne i przekonywające, że najchętniej pakowalibyśmy walizkę i jechali do tego wyjątkowego, nadwiślańskiego grodu. Jednak w tej książce największe wrażenie wywarły na mnie nieziemskie wręcz aromaty, które zdają się przenikać z każdej kolejnej strony. Grzane wino, korzenne przyprawy, pieczone pierniki, smakowita herbatka i zielone drzewko roztaczają wokół nas takie zapachy, że zaostrzają apetyt trudno się im oprzeć. A to wszystko za sprawą plastycznego języka i obrazowego stylu jakim posługuje się Tomasz Betcher.

Poznajmy zatem Kalinę, Toruniankę – kobietę z pasją, która z dna na dzień decyduje się odejść z korporacji i otwiera piernikarnię o dość charakterystycznej nazwie „Ja pierniczę”. Biznes ten jest spełnieniem jej wielkiego marzenia, które zaszczepiła w sercu Kaliny jej ukochana babcia Aniela. Wśród głównych postaci jest też Rafał, samotny ojciec, który po pięciu latach odsiadki wychodzi na wolność. Mężczyzna nie ma pojęcia, jak na jego powrót zareaguje prawie dorosła już córka Oliwia, która przez ten czas przebywała w Gdyni pod opieką babci. Dziewczyna żywi do ojca ogromny żal, a chłodna i zdystansowana, sięgająca często po alkohol babcia Wiesia także ją rozczarowuje. Oliwia czuje się bardzo samotna, na własną rękę próbuje radzić sobie z życiem. Trudne wkraczanie w dorosłość okupione jest u niej buntem, agresją i złym zachowaniem. Wspólny wyjazd ojca i córki do Torunia na grób zmarłej żony i matki zdaje się być dobrym krokiem do zacieśnienia relacji. Wycieczka kończy się w nieotwartej jeszcze piernikarni, której właścicielką jest Kalina. Między trójką bohaterów nawiązuje się nić sympatii i paradoksalnie odległość pomiędzy Gdynią i Toruniem zdaje się maleć. Wydaje się, że nic nie jest w stanie zakłócić „szczęścia z piernika”, chyba, że do głosu dojdzie niechlubna przeszłość…

„Mógł uciekać przed przeszłością, tyle że ona wcale go nie goniła. Była jego częścią, a przed sobą samym nie dało się uciec.”

„Szczęście z piernika” to opowieść o trudnych relacjach rodzinnych, poplątanych ścieżkach i poświęceniu w imię spraw najważniejszych. Lekka, ciepła, refleksyjna historia, idealna na jeden, czy dwa wieczory. Ciekawe połączenie kilku wątków, tyle, że niektóre aż proszą się o rozbudowanie. Zabrakło mi też elementu zaskoczenia, no może poza epilogiem, który okazał się chyba najdłuższym zakończeniem, z jakim spotkałam się w powieści.

Zauważyłam, że autor w dość schematyczny sposób wplata do zdarzeń wspomnienia. Mają one za zadanie przybliżyć nam przeszłość bohaterów. W zasadzie nie przeszkadzało mi zbytnio, że trzecia książka i trzeci raz dokładnie ten sam zabieg, ale to tylko dlatego, że przeszłe wydarzenia okazały się bardzo intrygujące. Jednakże sugerowałabym autorowi poszukać także innych sposobów na wplecenie przeszłości w fabułę powieści. Myślę, że historia stała by się jeszcze ciekawsza, może bardziej zaskakująca i na pewno nie tak szablonowa.

Polubiłam pióro pana Tomasza, z przyjemnością słucham jego powieści w formie audio, warto podkreślić, że trafiłam też na naprawdę dobrych lektorów. Myślę, że następnym razem zdecyduję się już chyba na książkę papierową lub ebooka, gdyż ciekawa jestem jakie będą moje odczucia i emocje po samodzielnie przeczytanej lekturze.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Garść pierników, szczypta miłości – Natalia Sońska

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 15.02.2019

Cykl wydawniczy: Garść pierników, szczypta miłości 1
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 04 listopad 2015
ISBN: 978-83-7976-340-5
Liczba stron: 363

Moją przygodę z cyklem powieściowym Natalii Sońskiej rozpoczynającym się od książki „Garść pierników, szczypta miłości” rozpoczęłam trochę na opak sięgając najpierw po drugą, a potem po trzecią jego część. Zdradzę Wam jednak, że wcale nie umniejszyło mi to przyjemności czytania części pierwszej, którą pochłonęłam jako ostatnią, a która jest zarazem debiutancką powieścią autorki.

„Garść pierników, szczypta miłości” opowiada w znakomitej większości historię Hani Bielskiej, niezależnej kobiety, dziennikarki, która swoją zawodową ścieżkę związała z modowym czasopismem „Pearl”. Praca jest dla niej sensem życia, choć stosunki z redaktor naczelną pozostawiają wiele do życzenia. W trudnych chwilach Hania zawsze może liczyć na swoją oddaną przyjaciółkę Kingę, z którą dzielą pokój w redakcji. Pewna nieoczekiwana zamiana ról stawia na drodze bohaterki niezwykłego mężczyznę, który krok po kroku zdobywa serce Bielskiej. To dzięki niemu życie kobiety nabiera zupełnie nowego sensu, chociaż droga do szczęścia jest momentami trudna i wyboista.

Powieść Natalii Sońskiej przenosi czytelnika w świąteczny nastrój Bożego Narodzenia, kiedy to chowamy wszelkie urazy, wyjaśniamy spory i razem z całą rodziną zasiadamy do wigilijnego stołu. Ten magiczny klimat dosłownie przenika z kart powieści. To on pozwala bohaterom, ale także nam, czytelniczkom, z optymizmem patrzeć w przyszłość. Autorka stworzyła emocjonującą opowieść, ciepłą i wzruszającą która zadowoli wiele kobiet, bo to do nich przede wszystkim adresowana jest ta historia.
Moim zdaniem „Garść pierników, szczypta miłości” to udany debiut. Bardzo dobrze czytało mi się tę książkę, choć przyznaję, że następne części, z którymi zapoznałam się wcześniej, dostarczyły mi jeszcze więcej wrażeń. Temat powieści, jej fabuła, nie jest w zasadzie niczym nowym, ale mimo to wydarzenia poprowadzone są w ciekawy sposób, bohaterowie są wiarygodni, a przedstawiona rzeczywistość pozwala uwierzyć, że gdzieś niedaleko, obok nas, mogą mieć miejsce właśnie takie lub bardzo podobne zdarzenia.
Kolejne powieści autorki udowadniają, że pani Natalia wspaniale rozwija swój warsztat pisarski, tworząc coraz to nowe, intrygujące historie, którymi możemy się zaczytywać bez względu na towarzyszący nam nastrój, czy porę roku. To takie niewymagające kobiece opowieści na każdy czas.
Fanek autorki nie muszę specjalnie przekonywać, ani zachęcać. Ale tym z Was, które do tej pory nie czytały żadnej powieści pani Natalii Sońskiej zdecydowanie polecam jej powieści. Warto nadrobić te zaległości, a i wybór jest coraz większy.

CYKL „GARŚĆ PIERNIKÓW, SZCZYPTA MIŁOŚCI” OBEJMUJE: