Archiwa tagu: nieporozumienia

Zaraz wracam – Liliana Fabisińska

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 19.01.2023

Wydawnictwo: Purple Book
Data wydania: 28 wrzesień 2022
ISBN: 978-83-8310-248-1
Liczba stron: 336

WAKACJE PEŁNE NIESPODZIANEK

Romantyczna komedia pomyłek z dyskretnym wątkiem kryminalnym osadzona w przepięknej scenerii włoskiej Kalabrii wydała mi się idealnym wyborem na kilkugodzinną podróż pociągiem. I rzeczywiście… Powieść Liliany Fabisińskiej „Zaraz wracam” uprzyjemniła mi ten czas okazując się lekką i przyjemną humorystyczną opowieścią, w której romantyczne porywy serca przeplatają się z cudownymi krajobrazami i kuszącymi aromatami włoskiej kuchni.

Gabriela i Przemek spędzają wakacje na południu Italii. Jest to dla nich wyjątkowy czas, pełen nieoczekiwanych zdarzeń. Mężczyzna zaplanował oświadczyny w romantycznej scenerii na szczycie Montalto w masywie Aspromonte, a następnie relaks w odludnej zatoczce, gdzie mógłby być sam na sam ze swoją narzeczoną. I wszystko układało się dokładnie po jego myśli do momentu, gdy podczas morskiej kąpieli i miłosnych uniesień ktoś kradnie bohaterom samochód wraz ze wszystkimi dokumentami, ubraniami i… pierścionkiem zaręczynowym.

Co zrobią Gabrysia z Przemkiem i jakie jeszcze nieprzewidziane zdarzenia staną się ich udziałem przeczytacie w książce. Czekają Was same niespodzianki, humorystyczne sytuacje, zdumiewające rozwiązania i cudowne włoskie dolce vita.

W powieści „Zaraz wracam” po raz pierwszy spotkałam się z piórem Liliany Fabisińskiej. Jakoś do tej pory nie miałam okazji sięgać po książki tej poczytnej pisarki i cieszę się, że wreszcie mogłam poznać jedną z książek autorki. A wrażenia?…

Podczas lektury skupiałam się przede wszystkim na włoskich klimatach, kalabryjskich krajobrazach, smakowitej kuchni i interesujących mieszkańcach. I pod tym względem opowieść skradła moje serce. Wątek dotyczący historii trabucco – pająków, które były budowane przed stu laty i służyły do połowów, uważam chyba za najlepszy w całej opowieści. Romantyczna historia Gabi i Przemka nie do końca mnie przekonała, ale wpleciona w cudne klimaty południowej Italii także nabrała jakby większego uroku. Fragmenty humorystyczne dopełniły całości i dzięki temu z książką „Zaraz wracam” spędziłam naprawdę miłe chwile. Spodobał mi się też lekki styl i prosty język autorki, które sprawiły, że historię tę czyta się błyskawicznie. Liliana Fabisińska pisze intrygująco i umiejetnie buduje napięcie Ciekawa jest też sama konstrukcja powieści, gdzie od rozstania bohaterów poznajemy oddzielnie relację Gabrysi i oddzielnie opowieść Przemka, choć zdarzenia toczą się równolegle. W obie te płaszczyzny została dodatkowo wpleciona jeszcze historia Giuseppe, która tak naprawdę najbardziej zapadła mi w pamięć. Tytuły rozdziałów opatrzone nazwami kolejnych dań włoskiej kuchni dosłownie rozbudzają nasze kubki smakowe.

Jednak z drugiej strony muszę przyznać, że sporo tu absurdalnych sytuacji, w które trudno uwierzyć. Szczególnie opowieść Przemka wydała mi się naciągana i mało wiarygodna. Ale udało mi się potraktować ją z większym dystansem. Chyba po prostu byłam zbyt ciekawa, co wydarzy się dalej i jak zakończy się to całe zamieszanie.

Autorka, podobnie jak ja, uwielbia Italię i jak zapowiada, nie jest to ostatnia powieść, której fabułę umieściła we Włoszech. Z niecierpliwością więc będę czekała na kolejną tego rodzaju opowieść i myślę, że się nie zawiodę.

Jeśli gustujecie w humorystycznych komediach z wątkami kryminalnymi i piękną Italią w tle, to koniecznie przeczytajcie tę książkę. Potraktowanie niektórych wydarzeń z większym dystansem i przysłowiowym „przymrużeniem oka” zagwarantuje dobrą zabawę oraz sprawi, że prawdopodobnie zatęsknicie za włoskim dolce vita.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM; ABECADŁO…;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Wakacje – Grzegorz Uzdański

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 29.02.2016

Seria wydawnicza: … Archipelagi…
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 17 luty 2016
ISBN: 978-83-280-2193-8
Liczba stron: 230

Na wstępie chcę serdecznie podziękować autorowi oraz wydawnictwu W.A.B. za książkę, której lektura dostarczyła mi prawdziwej przyjemności. Powieść wydana w serii …archipelagi… gwarantuje, że swój czas poświęcimy ambitnej, nietuzinkowej prozie, która wyróżnia się spośród tysięcy innych. I taka jest właśnie książka pt.: „Wakacje” Pana Grzegorza Uzdańskiego.

Czytając notę wydawcy zamieszczoną na okładce miałam nieodparte wrażenie, że powraca do mnie moja przeszłość, a dokładniej historia moich dziadków. Zaraz wyjaśnię dlaczego…
Otóż moja babcia, podobnie jak przodkini bohaterek, była Polką, ale nosiła niemieckie nazwisko Litke. Urodziła się i mieszkała w małej wiosce na Kujawach. Wcześnie osierocona przez oboje rodziców jako pięcioletnia dziewczynka trafiła pod opiekę kuzynów do sąsiedniej wsi. Tak naprawdę babcia nigdy nie lubiła mówić o swojej przeszłości, smutnych latach dzieciństwa i młodości spędzonych na pracy, wśród obcych ludzi. Czasem udało mi się skłonić babcię do krótkich zwierzeń, ale były to zazwyczaj jedynie epizody. Stąd wiem, że podczas II wojny światowej z uwagi na niemieckie nazwisko okupanci chcieli zmusić babcię do podpisania folkslisty, na co ona nigdy się nie zgodziła twierdząc, że zawsze była i jest Polką i katoliczką, a nazwisko nie ma tu nic do rzeczy. Babcia nigdy nie chciała powiedzieć jakie reperkusje wywołała jej odmowa, ale były to przykre i dotkliwe konsekwencje.

Jak łatwo można zauważyć książka Pana Grzegorza ma dla mnie wymiar osobisty. I na pewno nie tylko ja odnajdę w niej wiele podobieństw do losów własnej rodziny.

Ale wracając do książki… Powieściowa Marta i jej córka Justyna udają się w wakacyjną podróż na Kujawy do miejsc, skąd pochodziła ich mama i babcia. Zatrzymują się w gospodarstwie agroturystycznym nieopodal Piotrkowa Kujawskiego i stąd rozpoczynają swoją wyprawę w przeszłość. W ten sposób trafiają na stary ewangelicki cmentarz, który władze gminy właśnie niedawno „uprzątnęły” i gdyby nie jakieś drobne pozostałości, resztki muru i nagrobków w krzakach pod lasem nie byłoby śladu po tamtych ludziach i dawnych czasach. Kościół ewangelicki, do którego dawniej chadzała babcia Justyny, to dziś sklep spożywczy. Prawie nic nie pozostało już po tamtej, wcale nie tak znowu odległej, przeszłości. Czy kobietom uda się odkryć jakieś tajemnice z dawnych czasów?…

Warto powiedzieć jeszcze o innym aspekcie tej powieści. Marta i Justyna – matka i córka, polonistka i anglistka, mocno ze sobą poróżnione w przeszłości próbują przez tydzień spędzić razem czas na poznawaniu własnych korzeni, aby w ten sposób zdystansować się do pretensji i żalów, jakie każda z kobiet kryje w swoim sercu. Jak się okazuje taki wspólny pobyt to prawdziwe wyzwanie dla obu bohaterek.
Dialogi pełne niedopowiedzeń i sztucznej uprzejmości początkowo aż rażą, ale są świadectwem na to, jak każda z kobiet próbuje zapanować nad własnymi emocjami. Odłożenie na bok nieporozumień nie zawsze się udaje. Przemyślenia i odczucia bohaterek to nieustanna „burza mózgów”, brak tu jakiejkolwiek stabilności emocjonalnej. Czasem aż trudno się połapać w tym słowotoku. Czy pod przykrywką rodzinnej przeszłości bohaterkom uda się odbudować własne relacje?…

„Wakacje” to bardzo dobry debiut, wartościowa powieść, choć nie jest to łatwa lektura. Z uwagi na specyficzny styl, ironiczny język i osobliwe dialogi książka wymaga skupienia i uważnego czytania.
Jeśli lubicie mierzyć się z inteligentną literaturą, której trzeba poświęcić więcej czasu, jeśli chcecie zajrzeć w przeszłość do czasów, które już odeszły, albo jeśli gustujecie w wyzwaniach literackich to debiutancka powieść Pana Grzegorza Uzdańskiego będzie idealnym wyborem.

Życie na wsi – Rachel Cusk

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 30.11.2014

Tłumaczenie: Maciej Świerkocki
Tytuł oryginału: The Country Life
 Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 11 czerwiec 2014
ISBN: 978-83-7536-798-0
Liczba stron: 408

Niech Was nie zwiedzie niepozorny tytuł powieści przywodzący na myśl niemal idealne, sielankowe życie. Powieść Rachel Cusk to ironiczny, chwilami groteskowy obraz angielskiej wsi, której daleko do przyjętych stereotypów. Ale od początku…

Młoda, niespełna trzydziestoletnia Stella porzuca swoje dotychczasowe życie w Londynie, poślubionego niedawno męża, karierę w kancelarii prawniczej i zostawiwszy rodzinie dość enigmatyczne liściki wyjeżdża na angielską prowincję do miejscowości Hilltop, aby tutaj podjąć się opieki nad niepełnosprawnym fizycznie 17-letnim chłopcem.

Co ją skłoniło do podjęcia tak radykalnych decyzji?

Rodzina Maddenów to dość specyficzni ludzie, a ich życie nie jest tak proste i zwyczajne, jakby się mogło na pozór wydawać. Każdy z bohaterów nosi w sobie pewną tajemnicę i charakterystyczne cechy charakteru, odróżniające go od pozostałych. Ku naszemu zaskoczeniu najbardziej normalnym z całej tej garstki oryginałów wydaje się być właśnie niepełnosprawny Martin. Każdy dzień spędzony na Franchise Farm nie jest wolny od niespodzianek i nieprzewidzianych wydarzeń. Stelli dość trudno dopasować się do takiego dziwacznego stylu życia swoich pracodawców i często wiąże się to z prawdziwą walką o przetrwanie. A ponieważ nasza bohaterka ma także swoje sekrety oraz dość zwariowany charakter to pobyt u Maddenów rysuje się ciekawie i niepospolicie.

Rachel Cusk stworzyła inteligentną i przewrotną powieść posługując się dobrze skonstruowanymi sylwetkami bohaterów o demonicznych cechach. To prawdziwe oryginały, zaskakujące i nieprzewidywalne osoby, których zachowanie chwilami wzbudza lęk. Nawet samo nazwisko rodziny – „Madden” jest aluzją i  można je tłumaczyć jako „szalony”. Atmosfera niepewności i niepokoju towarzyszy lekturze do ostatniej strony. Czarny humor, nieporozumienia urastające do rangi prawdziwych tragedii, liczne aluzje i wszechobecna ironia – to wszystko znajdziecie w tej niebanalnej i, mimo wszystko, zabawnej opowieści. Polecam szczególnie tym czytelnikom, którzy oczekują od literatury więcej, niż tylko ciekawych historii.