Archiwa tagu: pociąg

Tajemnica alei klonowej – Zuzanna Śliwa

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 31.07.2023

Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 20 sierpień 2023
ISBN: 978-83-66217-58-4
Liczba stron: 368

DZIEDZICTWO WOJNY

Powieści mające w tytule słowo tajemnica zawsze na swój sposób mnie intrygują. A gdy znajdę informację, że historia została oparta na faktach, to nie potrzeba mi lepszej zachęty. Dlatego też na powieść Zuzanny Śliwy „Tajemnica Alei Klonowej” zdecydowałam się właściwie bez namysłu. Sięgnęłam po tę książkę w ramach jednego z wyzwań czytelniczych, a teraz nadeszła pora aby podzielić się wrażeniami z lektury.

Przenosimy się do kwietnia 1944 roku. Malutka, około dwu miesięczna dziewczynka otulona w grubą, miękką poduchę zostaje wyrzucona przez matkę z transportu do Auschwitz. 16 – letnia Agnieszka – łączniczka AK znajduje dziecko przy kolejowym nasypie i postanawia się nim zaopiekować. Aby nie wzbudzać podejrzeń rodzina decyduje się sfałszować dokumenty, według których to Agnieszka jest matką małej Zosi, a ojcem nieżyjący już sąsiad i kolega – partyzant AK. Od tego czasu życie młodej dziewczyny całkowicie się zmienia. Przez cały czas musi żyć z ciężkim brzmieniem tajemnicy, którą na łożu śmierci postanawia podzielić się z Zuzą – swoją przyjaciółką. I to właśnie Zuzanna od samego początku jest narratorką tej opowieści.

Historia ta wydarzyła się naprawdę i posłużyła autorce za główny wątek tej powieści. Do wydarzeń wplecione zostały też losy rodziny Klonowskich, która od pokoleń zamieszkuje swój rodowy majątek w okolicy Jarosławia. Tytułowa aleja Klonowa to miejsce szczególne dla członków rodu, miejsce, które zbliża do siebie rodzinę i jednocześnie miejsce, z którym wiąże się tajemnica. Osadzenie fabuły na prawdziwych wydarzeniach, które rozegrały się nocą w kwietniu 1944 roku było rewelacyjnym pomysłem. Mogła powstać z tego naprawdę wspaniała opowieść, a tymczasem nie do końca się to udało, potencjał nie został wykorzystany. Gdzieś po drodze wkradł się chaos, wydarzenia rozmieniły się na drobne i powieść zatraciła swój urok. Autorka sięga po mnóstwo dygresji, przemyśleń, odbiega od głównego tematu i w konsekwencji pojawiają się liczne przeskoki. Znaczącą rolę w tej historii odgrywają wspomnienia. Czasem są one bardzo smutne, dramatyczne, a innym razem wprowadzają element humoru. Za mało w nich jednak emocji, co sprawia, że czujemy pewien niedosyt.

Jeśli ktoś oczekiwał kolejnej wojennej historii mocno zakorzenionej w realiach lat 1939-1945 i oddającej klimat tamtych dni, to niestety w tej książce tego nie znajdzie. Autorka skupiła się przede wszystkim na codziennym życiu bohaterów, na dorastaniu małej Zosi oraz na tajemnicy, która związała ze sobą na zawsze cztery osoby.

Szczerze mówiąc nie bardzo wiem, jak mam ocenić tę książkę. Na pewno nie jest to historia jakiej się spodziewałam. Z drugiej strony fakt wyrzucenia dziecka z pociągu aby uratować je od śmierci w obozie zagłady to sprawa nie podlegająca żadnej ocenie. Żałuję, że autorka nie skupiła się przede wszystkim na wspomnieniach i nie zaoferowała nam większej ilości emocji oraz wzruszeń. Język powieści jest bardzo nierówny. Z jednej strony mamy tu poetyckie wręcz opisy, a z drugiej lekki chaos w wypowiedzi, przesłodzone dialogi, rażące wręcz zdrobnienia nie pasujące do dialogów dorosłych ludzi.

Cieszę się, że zdecydowałam się na tę opowieść, która mimo swoich licznych niedoskonałości na pewno zostanie w mojej pamięci.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABECADŁO…;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Dom nad jeziorem smutku – Marilynne Robinson

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 28.11.2016

Tłumaczenie: Wojciech Fladziński
Tytuł oryginału: Housekeeping
Wydawnictwo: M
Data wydania: 12 marzec 2014
ISBN: 978-83-7595-712-9
Liczba stron: 212

„Dom nad jeziorem smutku” amerykańskiej pisarki Marilynne Robinson to jedna z tych powieści, gdzie tytuł idealnie pasuje do fabuły, oddaje nastrój i współgra z wydarzeniami, a okładka przedstawiająca jezioro otulone gęstą, jesienną mgłą zdaje się jeszcze ten tytułowy smutek potęgować. Bo i sama historia zawarta we wspomnieniach Ruth – bohaterki i narratorki jest dramatyczna, przejmująca i melancholijna.

Dzieciństwu Ruth i jej młodszej siostry Lucille daleko do beztroski i szczęścia. Dziewczynki przyjeżdżają z matką do położonego nad rozległym jeziorem Fingerbone, do domu babci. Wkrótce ich mama ginie w wypadku w ciemnych odmętach jeziora, a spekulacji co do przyczyn tragedii jest wiele. W tej sytuacji Ruthie i Lucille trafiają pod skrzydełka opiekuńczej i zaradnej babci. Po jej śmierci dorastającymi dziewczynkami przez pewien czas zajmują się siostry dziadka, który przed laty również zginął w wodach jeziora. Opieka nad dziećmi przysparza starszym kobietom sporo kłopotu, więc kiedy udaje się sprowadzić do rodzinnego domu w Fingerbone najmłodszą bratanicę – Sylvie, staruszki szybko zrzucają na nią obowiązek zajęcia się dziećmi, a same z ochotą wracają do swojego życia w Seattle. Sylvie zastaje w Fingerbone bardzo zniszczony rodzinny dom, który niemalże zagraża życiu i od lat wymaga remontu, zaniedbane obejście i mocno sfatygowane wnętrze oraz… dwie siostrzenice, o które trzeba się zatroszczyć. Szybko okazuje się, że niezależna, żyjąca we własnym świecie Sylvie, „niebieski ptak”, nie najlepiej nadaje się na opiekunkę dorastających nastolatek. Dziewczynki zaczynają opuszczać szkołę i coraz więcej czasu spędzają nad jeziorem, które pochłonęło już wiele istnień ludzkich i cieszy się złą sławą wśród mieszkańców, ale owiane mgłą tajemniczości ma magiczną moc przyciągania…

Powieść Marilynne Robinson to dramatyczna historia przepełniona żalem, smutkiem i beznadzieją. Nostalgicznemu nastrojowi towarzyszy powaga. W dziecięcych wspomnieniach Ruth nie ma radości, śmiechu i beztroski, tak charakterystycznych dla okresu dzieciństwa. Życie dziewczynek jest smutne, szare, ponure i brzydkie. Towarzyszy mu zimno, strach, a często także głód i skrajne zaniedbanie, pomimo starań praktycznie od początku zdane są na własne siły.

Autorka posługuje się kunsztownym językiem i refleksyjnym stylem. Każde słowo jest dokładnie przemyślane, a każde zdanie zawiera maksimum treści. W powieści poruszone zostają istotne tematy takie jak samotność, bunt, odmienność, ucieczka i dążenie do wolności oraz dbałość o wartości rodzinne. Ich ranga zostaje dodatkowo podkreślona poprzez liczne nawiązania do wydarzeń i bohaterów biblijnych. Mamy tu interesujące studium psychiki bohaterek, które są prawdziwymi indywidualistkami, ekscentryczne i niezależne mocno odstają od ogółu. Ich bogate przemyślenia stają się bodźcem do dogłębnej analizy postępowania i budzą sporo emocji.

Na nieco ponad dwustu stronach autorka zawarła tak wiele treści, że można byłoby nią obdzielić dużo obszerniejszą książkę. Dlatego też lektura tej powieści wymaga skupienia i uwagi, tak, aby czytając nic nam nie umknęło. Jest to na pewno dość trudna lektura, przygnębiająca i smutna, ale wartościowa i ciekawa. Czyta się ją wyjątkowo dobrze.

4.50 z Paddington – Agatha Christie

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 19.10.2015

Tłumaczenie: Tomasz Cioska
Tytuł oryginału: 4.50 From Paddington
Seria wydawnicza: Klasyka kryminału
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 25 luty 2011
ISBN: 978-83-245-9039-1
Liczba stron: 272

Wczorajszy wieczór spędziłam na rozwiązywaniu intrygującej zagadki kryminalnej z Agatą Christie, a dokładniej – emerytowaną Panią detektyw Jane Marple. „4.50 z Paddington” to godzina odjazdu pewnego pociągu na trasie Londyn – Brackhampton, którym podróżowała przyjaciółka wspomnianej we wstępie Panny Marple. Kobieta była mimowolnym i co ważne, naocznym świadkiem morderstwa, jakiego dopuścił się pewien wysoki brunet w pociągu jadącym równolegle, sąsiednim torem. Wydarzenie to wstrząsnęło podróżującą, która niezwłocznie zgłosiła ten fakt do konduktora pociągu, a potem także na posterunku policji w Brackhampton. Niestety nie odnaleziono żadnych śladów przestępstwa i w związku z tym sprawę zakończono. Skłonności detektywistyczne Panny Marple nie pozwoliły jej zostawić tej sprawy samej sobie. Stworzyła ona swoją hipotezę i postanowiła sprawdzić dokładnie wszystkie możliwe scenariusze.

W ten sposób poznajemy rodzinę Crackenthorpe i ich ogromną posiadłość sąsiadującą z linią kolejową Londyn – Brackhampton.

Czy członkowie tej rodziny mają jakiś związek z morderstwem? Jak układają się stosunki pomiędzy seniorem rodu, a jego dorosłymi dziećmi? Co naprawdę wydarzyło się tamtego wieczora w pociągu i kto został ofiarą owego zdarzenia?

Na te pytania znajdziecie odpowiedź na kartach powieści, którą czyta się miło, szybko i z zainteresowaniem. Wstyd się przyznać, ale jest to pierwsza powieść sławetnej Pani Christie, po którą sięgnęłam zupełnie przypadkiem. Oglądałam kilka filmów na motywach Jej powieści, ale przyznam, że książka pobudza bardziej moją wyobraźnię i być może dlatego wydała mi się lepsza. I chociaż nie jestem miłośniczką kryminałów, to po kolejną książkę Pani Agaty sięgnę na pewno.
„4.50 z Paddington” to pierwsza część cyklu z legendarną detektyw Panną Marple. Wymyślna intryga, ciekawi bohaterowie, sporo zbiegów okoliczności i… arszenik – to wszystko może zaciekawić nie tylko wielbicieli kryminałów, czy fanów autorki.