Archiwa tagu: dom dziecka

Obiecaj, że wrócisz – Urszula Zachariasz

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 09.03.2023

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 18 luty 2021
ISBN: 978-83-8219-211-7
Liczba stron: 344

NIEDZIELA BĘDZIE DLA NAS

Po powieść Urszuli Zachariasz sięgnęłam w ramach jednego z wyzwań czytelniczych. Tym razem mój wzrok przyciągnęła wiosenna, delikatna okładka w pastelowych kolorach i pomyślałam sobie, że będzie to idealna książka, aby przywołać wiosnę.

„Obiecaj, że wrócisz” to debiutancka powieść autorki. Urszula Zachariasz nie dowierzała, że jej opowieść ujrzy kiedyś światło dzienne. A jednak marzenia się spełniają! Bardzo się cieszę, że wydawnictwo Novae Res zdecydowało się wydać tę książkę, bo jest to naprawdę wzruszająca, ciepła, pełna wdzięku i bardzo przyjemna w odbiorze historia.

Julka i Antek są rodzeństwem, które na skutek losowych zawirowań przez dziewięć lat razem wychowało się w domu dziecka. Teraz dziewczyna jest już pełnoletnia, kończy naukę w liceum i mieszka w rodzinnym domu, ale jej myśli wciąż pozostają przy młodszym braciszku, który nadal przebywa w bidulu. Julka stara się za wszelką cenę zostać dla niego rodziną zastępczą. Największym marzeniem rodzeństwa jest zamieszkać wspólnie w rodzinnym domu, który pozostawił im ojciec. Czy los zacznie im wreszcie sprzyjać? Czy Julka i Antek spełnią swoje marzenie? Jakie niespodzianki czekają ich na drodze do wspólnej przyszłości?

Powieść „Obiecaj, że wrócisz” skradła moje serce. Fabuła bardzo przypadła mi do gustu. Początkowo myślałam, że będzie to opowieść smutna i rozdzierająca duszę. A tymczasem autorka podarowała czytelnikom przepiękną, optymistyczną i przepełnioną nadzieją historię, która pochłonęła mnie bez reszty i którą mogłabym czytać bez końca. Julka i Antek to niezwykle ze sobą zżyci młodzi ludzie, których łączy bezgraniczna miłość, stuprocentowe zaufanie i całkowite oddanie. Bardzo mocno kibicowałam bohaterce w jej dążeniu do zamierzonego celu. Podziwiałam jej dojrzałość, odpowiedzialność i rozsądek. Przez cały czas miałam gdzieś z tyłu głowy, że dzieci z bidula dużo szybciej dorastają, dojrzewają, ponieważ ich dzieciństwo zostaje z jakiś powodów brutalnie przerwane. Dlatego tak bardzo chciałam, aby jedenastoletni Antek mógł jeszcze zakosztować szczęścia w byciu małym chłopcem. Miałam też nadzieję, że Julka wreszcie poczuje się szczęśliwa spełniając swoje marzenia z Piotrem u boku.

Jeśli chodzi natomiast o mankamenty to moim zdaniem postać Antka została przedstawiona w mało wiarygodny sposób. Jego dialogi, wypowiedzi i przemyślenia nijak mi nie przystawały do jedenasto, czy dwunastolatka. Opisy dotyczące osób (pani Agnieszki, Michaliny) sprawiały wrażenie, jakby przedstawiała je osoba dorosła. Pojawiał się tu pewien rozdźwięk, który zaburzał realizm postaci.

Autorka oddała głos czterem bohaterom – Julce, Antkowi, Michalinie – koleżance z domu dziecka oraz Piotrowi – chłopakowi Julki. Było to dobre posunięcie, dzięki czemu czytelnik może wyrobić sobie obiektywny pogląd na wydarzenia. Jednak dwukrotne powtarzanie tych samych dialogów w relacjach poszczególnych osób było zupełnie zbędne i nieprzemyślane. Na szczęście w pod koniec książki autorka odeszła od tej formy, od tych zupełnie zbędnych powtórzeń.
Niestety nie bardzo podobało mi się także samo zakończenie historii. Miała być niespodzianka, taka wisienka na torcie, a w efekcie otrzymaliśmy wstawkę zupełnie oderwaną od powieściowej rzeczywistości. Moim zdaniem wprowadzenie ojca jako kolejnego narratora do opisywanych zdarzeń ubogaciłoby opowieść i tego chyba najbardziej mi zabrakło w tej książce.

„Obiecaj, że wrócisz” to udany debiut, który chwyta za serce, pobudza wrażliwość i dostarcza wielu niezapomnianych wrażeń. Autorka pisze prosto, barwnie używając eleganckiego języka. Opisowy styl działa na wyobraźnię. Chętnie przeczytałabym następne powieści Urszuli Zachariasz, które po wyeliminowaniu wspomnianych wyżej niedoskonałości na pewno byłyby jeszcze lepsze i bardziej dopracowane, a tym samym jeszcze bardziej intrygujące.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
POD HASŁEM; ZATYTUŁUJ SIĘ;
PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU;

Zanim wyznasz mi miłość – Magdalena Kordel

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 01.11.2021

Cykl wydawniczy: Tajemnice 1
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 02 czerwiec 2021
ISBN: 978-83-240-6243-0
Liczba stron: 400

BAŚNIOWA RZECZYWISTOŚĆ MIASTECZKA

Listopad rozpoczęłam z pierwszym tomem cyklu „Tajemnice” Magdaleny Kordel. Powieść „Zanim wyznasz mi miłość” wprowadziła mnie w błogi nastrój i otuliła niczym ciepły kocyk. Muszę powiedzieć, że stęskniłam się już za książkami pani Magdy, które są dla mnie zawsze fantastyczną odskocznią od codzienności i jestem wielce zadowolona, że przede mną wciąż druga część tego cudownego cyklu, którą jak najszybciej muszę zdobyć.

Miasteczko gdzieś w górach, pomiędzy Wrocławiem i Jelenią Górą to miejsce jedyne i niepowtarzalne. A to za sprawą cudownych łudzi obdarzonych empatią i gotowych nieść pomoc każdemu w potrzebie. Ewelina, Adela, Muszka, Jagoda, Mateusz, Masza, Jasiek i Ruta pojawiają się niby przypadkiem (bo przecież taką wybraliśmy książkę), ale bardzo szybko stają się naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Okazuje się, że życie bez nich nie było ani kolorowe, ani emocjonujące. Bo to oni potrafią nas rozbawić, zaskoczyć, czasem obdarzą cenną wskazówką, doradzą lub po porostu sprawią, że poczujemy się lepiej. Dwie seniorki Adela i Muszka to charakterne kobiety z klasą. Ich słowne przepychanki, riposty i połajanki wzbudzają uśmiech niczym najlepszy kabaret. Mieć takie babcie to prawdziwy skarb. Wie o tym doskonale Ewelina, którą po śmierci rodziców wychowywały te właśnie panie. Teraz, gdy Ewelka jest już dorosłą kobietą, nadal może liczyć na ich pomoc, dobre słowo oraz wsparcie. Jagoda i Masza to dwie najlepsze przyjaciółki Eweliny, które zawsze wyciągną pomocną dłoń w potrzebie, a nowo poznany Jasiek – tajemniczy, przystojny mężczyzna powoduje u niej przyspieszone bicie serca. Mateusz i Ruta to dojrzali młodzi ludzie, jeszcze nastoletni, a już dorośli za sprawą trudnego losu, bądź należytego wychowania.

Oni wszyscy i każdy z osobna tworzą własne przeplatające się ze sobą wzajemnie historie. Jak każdy z nas mają swoje troski, problemy i tajemnice, w żadnym razie nie są idealni, ale swoim postępowaniem przywracają wiarę w człowieka, jego dobroć, bezinteresowność i wielkoduszność. I choć zła nie brakuje, to na szczęście wciąż zwycięża dobro.

Powołując do życia Miasteczko i jego mieszkańców autorka przedstawiła nam optymistyczną wizję świata, w którym rządzi miłość i nadzieja. I choć obraz ten nosi w sobie pewne elementy sielanki i baśniowości, to jednak nie odbiega od realizmu. Problemy społeczne podjęte w powieści także są bardzo rzeczywiste – krzywdzone zwierzęta, czy dzieci z bidula pozostawione same sobie. Wątek romantyczny jest przewidywalny, ale stanowi ciekawe urozmaicenie i na szczęście nie przeszkadza w ogólnym odbiorze.

Pani Magda wprowadziła do fabuły reminiscencje z przeszłości seniorek, przede wszystkim z czasów II wojny światowej, o której wcale nie chcą opowiadać i zdradzać swoich tajemnic związanych z tamtym trudnym czasem.Tym niemniej zakończenie zaskakuje i zapowiada następne ekscytujące wydarzenia w kontynuacji zatytułowanej „Ty albo żadna”.

„Zanim wyznasz mi miłość” to bardzo ciepła i optymistyczna opowieść, którą czyta się błyskawicznie. Historia, która pozostawia po sobie mnóstwo dobrych wrażeń i pozytywne nastawienie do świata i ludzi. Jest idealnym lekiem na jesienną chandrę. Warto po nią sięgnąć nie tylko w długie zimowe wieczory.

CYKL „TAJEMNICE” OBEJMUJE POWIEŚCI:

Podrzutek – Stacey Halls

NA PÓŁCE „PRZECZYTANE” – 04.10.2021

Tłumaczenie: Anna Żukowska-Maziarska
Tytuł oryginału: The Foundling
      Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 29 wrzesień 2021
ISBN: 978-83-813-9569-4
Liczba stron: 320

DWIE MATKI, JEDNO DZIECKO I MORZE TAJEMNIC…

„Podrzutek” Stacey Halls to rzeczywiście cudowna, słodko-gorzka opowieść o macierzyństwie, sile miłości i rozpaczy, którą czyta się z zapartym tchem. Cieszę się, że dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki mogłam poznać tę fascynującą historię.

Londyn połowy XVIII wieku, młoda dziewczyna z plebsu decyduje się pozostawić swoją nowo narodzoną córeczkę w przytułku aby w ten sposób dać jej szansę na lepszy los, a nawet na przeżycie. To były czasy, kiedy bardzo wiele dzieci umierało z głodu, zimna oraz od szerzących się chorób. Zostawiając swoje dziecko Bess Bright upewnia się, że za jakiś czas, gdy zaoszczędzi trochę pieniędzy, będzie mogła zabrać dziewczynkę do domu. Kiedy nadchodzi ten wytęskniony dzień okazuje się, że od sześciu lat dziecka nie ma w przytułku. Maleństwo zostało zabrane już następnego dnia przez kobietę podającą się za jego matkę.

Co się stało z dziewczynką? Gdzie przebywa? Jak potoczyło się jej życie?

Na te i inne pytania Bess stara się znaleźć odpowiedzi. W dotarciu do prawdy pomaga jej lekarz z sierocińca. Wszystkie ślady prowadzą do domu ojca dziewczynki, który zmarł jeszcze przed jej narodzeniem. To tutaj, odgrodzona starannie od świata mieszka bogata czterdziestoletnia wdowa Aleksandra Callard z sześcioletnią córeczką Charlotte. Czy Bess znajdzie sposób, aby pokonać ten szczelny mur i dostać się do środka?…

Bardzo lubię powieści, które przenoszą czytelnika w zamierzchłe czasy, kiedy po ulicach oświetlonych pochodniami jeździły powozy, ludzie trudnili się handlem i rzemiosłem, a bogaci stanowili jedynie mały procent całego społeczeństwa. Różnice społeczne i kulturowe dało się zauważyć na każdym kroku podobnie jak niesprawiedliwość dotykającą ludzi różnych narodowości. Pomimo swoich licznych wad były to bardzo ciekawe czasy, z których można się uczyć i wyciągać wnioski. Muszę przyznać, że Stacey Halls starała się jak najlepiej oddać mroczny klimat XVIII w. Londynu, obnażyć ogromne różnice społeczne, biedę i nędzę przeciwstawić dostatkowi, a nawet rozrzutności. Z drugiej strony pokazała miłość matki do dziecka, która jest ponad wszelkimi podziałami, a więzy rodzinne łączące pokolenia wydają się być trwałe i nierozerwalne. Historia ma w sobie pewną baśniowość i tajemniczość. Głęboko skrywana przeszłość, która odcisnęła swoje piętno na codziennym życiu bohaterów, może stać się ich przekleństwem i doprowadzić do zguby. Jak zatem żyć, aby temu zapobiec?…

Wydarzenia prowadzone są dwutorowo – relacje Bess i Aleksandry przeplatają się ze sobą. Mamy oto dwie matki, które pragną miłości jednego dziecka. Obie walczą o tę wyłączną więź, obie muszą stawić czoła przeszłości i obie pragną odnaleźć spokój. Od samego początku kibicowałam Bess w odzyskaniu córki, ale współczułam też Aleksandrze obezwładnionej przez traumatyczne wydarzenia, które rozegrały się przed trzydziestu laty.

Historia jest niezwykła, hipnotyzuje swoim klimatem, zmusza do refleksji i przenosi nas do zamierzchłej przeszłości. Ciekawie ukazany feminizm, dobrze nakreślone portrety psychologiczne bohaterów, emocjonujące wydarzenia – to wszystko sprawia, że w tej powieści można się zatracić. Jedyne co mi trochę nie pasowało to skrótowe, a przez to jakby doklejone zakończenie. Zdecydowanie bardziej bym je rozbudowała opierając się na relacjach pomiędzy Bess i Aleksandrą, uszczegółowiłabym też związek Bess i Lyle’a aby zapobiec przeskokom i płynnie doprowadzić opowieść do finału.

To było moje pierwsze, naprawdę udane, spotkanie z piórem autorki i myślę, że nie ostatnie. „Czarownica że wzgórza” już czeka na swoje „pięć minut”, a może niebawem pojawi się kolejny tytuł?… Jeśli lubicie historie osadzone w dawnych wiekach gdzie dominującym tematem jest miłość matki do dziecka, to sięgnijcie koniecznie po „Podrzutka” Stacey Halls. Pięknie wydana, tłoczona okładka na pewno przyciągnie Waszą uwagę.

Za książkę dziękuję wydawnictwu